Datowane na 12 lipca wydanie tygodnika katolickiego „Niedziela” (nr 28 / 2009) w swoim warszawskim dodatku publikuje kolejny odcinek cyklu pt. „Kto doradza Metropolicie”, prezentującego sylwetki członków archidiecezjalnej Rady Duszpasterskiej, tym razem poświęcony państwu Katarzynie i Markowi Horodniczym.
W tekście zatytułowanym „Różnią się w szczegółach” Witold Dudziński pisze m.in.: „Katarzynę i Marka już sama propozycja udziału w Radzie Duszpasterskiej szczerze zaskoczyła. Tym bardziej, że na spotkaniu rady spotkali m.in. swoich profesorów. Lista znakomitych osób zaproszonych do rady przez abp. Kazimierza Nycza jest długa. A do tego Horodniczowie zostali zaproszeni razem, jako małżonkowie. I znaleźli się w niej jako jedna z dwóch par. – Jesteśmy stosunkowo młodzi, to dla nas naprawdę duże wyróżnienie”.
Jak utrzymuje dziennikarz, „Niemało ich różni, ale przez to wszystko łączy, bo ich rodzina działa na zasadzie przyciągania przeciwieństw. Łączy Kościół i pryncypia. Różnią się w szczegółach. A że są krewkich charakterów, nieczęsto bywa u nich w domu cicho. – Bywają spory i kłótnie, ale stosujemy zasadę, żeby nad naszym gniewem nigdy nie zachodziło słońce – mówią”.
Nie zabrakło również kilku zdań o naszym piśmie: „Jedynka <Czwórek> wyszła w końcu ubiegłego roku. I została w miesiąc sprzedana. Teraz finiszują z <dwójką>. […] Pismo jest robione zespołowo, jak <nasze> numery <Frondy>. Kolegialność jest dobra, bo <Czwórki> tworzą oprócz mnie potężne mózgi, np. Rafał Tichy, Aleksander Kopiński, Nikodem Bończa-Tomaszewski czy Filip Memches. Ważne – twierdzi [Horodniczy] – żeby wokół pisma tworzyło się autentyczne środowisko. – Cieszymy się, że udało się wprowadzić pojęcie mesjanizmu do debaty publicznej. Mesjanizmu jako czegoś nośnego, a nie tylko ciekawostki – dodaje”.
10 lipca 2009 o 13:24
A kto wybiera takie rady? Ja miałbym propozycję, aby je wybierano w wyborach parafialnych. Potem stopniowo przejmowałyby one wszelkie funkcje administracyjne sprawowane dziś przez biskupów. Chodzi zwłaszcza o pieniądze. W koncu kapłani byliby niejako wynajmowani przez laikat w celu posługi – papież wylaniany w swoistym konklawo-konkursie byłby zatwierdzany przez lud Boży (walne zgromadzenie delegatów rad duszpasterskich). Myślę, że to chyba dobry pomysł na rozwiązanie problemów nastręczanych do dziś dnia przez katolicyzm.
Odpowiedz
Wachmistrz Napisał:
lipiec 10th, 2009 o 14:28
@ Sławuś
A najlepiej jak zacznie się demokratycznie ograniczać liczbe przykazań.
Odpowiedz
10 lipca 2009 o 14:29
PS. O jakie problemy chodzi?
Odpowiedz
Obserwator Napisał:
lipiec 18th, 2009 o 11:52
Chyba takie, jakich nie nastręczają już dzis denominacje, które poszły za radą Sławusia i miażdżącą większością przegłosowały Pana Boga do spółki ze wszystkimi autorami natchnionymi ;-)
Odpowiedz
Sławuś Napisał:
lipiec 23rd, 2009 o 10:46
No tak, no tak. Ale, poważnie już mówiąc, jakaś większość zawsze jest przecież potrzebna, żeby się ostać wobec dziejów – jeśli nie głosów to siły (dowolnego typu). Niesprawiedliwość taka.
Odpowiedz
Obserwator Napisał:
lipiec 23rd, 2009 o 10:52
Owszem, taka stylo Wincentego z Lerynu: wszędzie, zawsze i przez wszystkich :-)
Odpowiedz
Sławuś Napisał:
lipiec 23rd, 2009 o 12:25
Ciekawe, ze to samo hasło służyć mogło za podporę ortodoksji i fundament odstepstwa. Co jest ortodoksją a co odstępstem decyduje ostatecznie siła.
Odpowiedz
Obserwator Napisał:
lipiec 23rd, 2009 o 12:37
Bo wbrew pozornej hasłowości to jest bardzo twarda mowa, któż może jej słuchać, a co dopiero rozumieć. Właściwy sens ciekawie wykłada Newman w „O rozwoju doktryny chrześcijańskiej”.
Odpowiedz
Sławuś Napisał:
lipiec 23rd, 2009 o 12:52
Darmo dają: http://books.google.pl/books?id=S6sMAAAAIAAJ&printsec=frontcover&dq=on+development+of+christian+doctrine
Btw, będą newmaniana w nastepnym Kronosie.
Odpowiedz
Obserwator Napisał:
lipiec 23rd, 2009 o 12:54
Tolle, lege – jak jeden napisał drugiemu ;-)
Odpowiedz
Sławuś Napisał:
lipiec 23rd, 2009 o 13:01
To był jakiś dzieciak, zdaje się (i w sumie nie powiedział, tylko zaśpiewał, normalnie jak w Lednicy)
Odpowiedz
Sławuś Napisał:
lipiec 31st, 2009 o 11:26
Zasada Wincentego nie ma charakteru matematycznego czy dowodowego, a w stosowaniu wymaga praktycznej oceny i zdrowego rozsądku. Gdzie tu więc miejsce na siłę i decyzję wiekszości, zapytasz? Właśnie tu. „Zdrowy rozsądek” to opinia tej większości, która ma siłę narzucić swoje zdanie jako nie wymagające dowodu, zdroworozsądkowe – onus probandi zrzucony na przeciwników – oto czym jest siła o jakiej mówimy.
Odpowiedz
21 lipca 2009 o 2:35
To jest ciekawy wpis, ponieważ doskonale ukazuje to, co jest dzisiaj charakterystyczne dla Kościoła – formę bez treści. Państwo Horodniczy zostali powołani przez arcybiskupa do Rady, i się bardzo cieszą, i są mile zaskoczeni, i spotkali tam swoich dawnych itd. itp. No i fajnie jest. Ani słowa o tym, jakimi problemami Rada się zajmuje, jakie propozycje przedstawia biskupowi, czym aktualnie się zajmuje. Typowo fasadowa instytucja świeckich, naprawde nie wiem z czego państwo Horodniczy się cieszą. Co do sensu istnienia tego typu rad, to nie widzę w nich nic złego. Każdy człowiek potrzebuje dobrej rady, i każdy biskup, z biskup warszawski zwłaszcza.
Odpowiedz