Sławomir Sierakowski jest ignorantem albo rżnie głupa. Do użycia takich słów skłania mnie jego opinia wyrażona niedawno na łamach „Rzeczpospolitej”: „Nie sposób myśleć o nazizmie bez Holocaustu, ale można wyobrazić sobie komunizm bez gułagu. Idea komunistyczna wyrasta z jednoznacznie pozytywnych intencji” („Łapać i wsadzać marksistów”, „Rz” z 10.12.2009). Sierakowski zabrał głos w niekończącym się sporze o to, czy „Manifest komunistyczny” Marksa i „Mein Kampf” Hitlera podlegają symetrycznej ocenie. Zanim przejdziemy do samego sporu warto odnieść się do kuriozalnej myśli redaktora naczelnego „Krytyki Politycznej”.
Otóż godzi się przypomnieć, że niemiecki narodowy socjalizm nie zaczął się od obozów koncentracyjnych, ustaw norymberskich i Konferencji w Wannsee. Wcześniej nazizm przechodził niewinny, romantyczny okres. Martin Heidegger, Carl Schmitt czy Ernst Junger – wybitni intelektualiści europejscy, którzy w taki czy inny sposób poparli Hitlera – w największych koszmarach nie mogli sobie wyobrazić tego, że swoimi wyborami politycznymi torują drogę do Auschwitz. Rewolucja konserwatywna, przygotowująca ideowy grunt pod nazizm, była formacją dążącą do wydobycia Niemiec z kryzysu po klęsce w I wojnie światowej. W tym wszystkim chodziło o jedno – o dobro Niemców (tak jak komuniści zatroskani byli losem światowego proletariatu), a nie o unicestwienie tego czy innego narodu.
Jeśli Sławomir Sierakowski może sobie dzisiaj pozwolić na luksus chwalenia Lenina (prawie trzy lata temu „Krytyka Polityczna” wydała zbiór jego pism), to tylko dlatego, że historia uśmiechnęła się do komunistów, a nie do nazistów. A powody są dwa. Komunizm jest zsekularyzowaną herezją chrześcijaństwa, natomiast nazizm – zsekularyzowaną mutacją pogaństwa. Tak się składa, że to chrześcijaństwo, a nie pogaństwo, wpłynęło znacząco na kształt nowożytnej cywilizacji europejskiej z prawami człowieka, postulatami wolności, równości, braterstwa.
Drugi powód dotyczy dziejów XX wieku. W II wojnie światowej sojusznikiem państw zachodnich stał się Związek Sowiecki, a nie III Rzesza. Wiemy dobrze, że wydarzenia mogły się jednak potoczyć inaczej – wojska niemieckie wspierane przez sojusznicze wojska brytyjskie oraz formacje kolaboracyjne z całej Europy zdobyłyby Moskwę. Ale potem nadeszłaby jakaś „odwilż” i, z upływem czasu, reżim hitlerowski by upadł (jak upadł realny socjalizm). Przy takim scenariuszu dzisiejsza europejska opinia publiczna byłaby jednak bardziej wyrozumiała wobec nazizmu (jako byłego sojusznika w wojnie z ZSRR) niż komunizmu. A wysokonakładowe gazety w Polsce zapraszałyby na swoje łamy redaktora naczelnego, ale nie „Krytyki Politycznej”, lecz czasopisma „Szczerbiec”. Cóż, historię piszą zwycięzcy.
Filip Memches
———-
Fragment artykułu zamieszczonego w najnowszym wydaniu „Najwyższego Czasu” (nr 51-52 / 2009), w którym autor m.in. wyjaśnia, czym różnią się dwie kultury: „antyfaszystowska” i „antytotalitarna” oraz dlaczego dwie polityki historyczne – „lewicowa” i „prawicowa” – przesłaniają realne problemy współczesnych demokracji.
31 grudnia 2009 o 11:57
No fajnie, ale kontekstu tej wypowiedzi nie podałeś. Kontekst jest taki, że jakiś człowieniu wpadł w histerię widząc na targach książki w Pajacu kultury wznowienie Manifestu komunistycznego i grożąc prokuraturą zmusił wystawców do schowania książki (szkoda że nie do schowania Pajacu). W związku z tym Rzepa spytała Sierakowera i jakiegoś kolesia aus Krakau czy powinno sie wydawać Marksa. Koleś z Krakowa napisał, że powinno, ale z demaskującym komentarzem (normalnie jak w Mistrzu i Małgorzacie seans magii musial byc zdemaskowany), a Sierak napisał pocałujcie mnie w dupę. I to jest jedyna słuszna odpowiedź w tym wypadku – piszę tak nie tylko dlatego, że sam jestem komunistą. Po prostu nie lubię cenzury a jeszcze bardziej głupoty. Nie da sie wyjąc Marksa z intelektualnej historii wspolczesnosci, na dobre i na złe.
Odpowiedz
barbarzyńca Napisał:
grudzień 31st, 2009 o 12:46
to siegnij po NCz!, wyjatkowo, tam przeczytasz moj tekst w calosci – generalnie to jest tekst o falszywych demonologiach politycznych – „antyfaszyzm” i „antykomunizm” to dzis dwie strony tego samego medalu, chociaz ich drogi historyczne sa rozne
Odpowiedz
Sławuś Napisał:
grudzień 31st, 2009 o 13:44
Tu się zgodzę, że jak ktoś anno 2009 a jutro już dziesięć, deklaruje się jako antykomunista albo antyfaszysta, to daje umiarkowanie dobre świadectwo swojej ęteligencji. Do NCz nie mam zwyczaju zaglądywać, ale zrobię wyjuntek dla kulegi. pozdr.
Odpowiedz
barbarzyńca Napisał:
grudzień 31st, 2009 o 13:59
BTW: Polecam znakomity tekst Remigiusza Okraski, opublikowany wczoraj na www Obywatela. Okraska uwaza, ze „antyfaszyzm” i „antykomunizm” staly sie porecznymi narzedzami propagandowymi tumanienia mas przez dwie zwalczajace sie oligarchie: lewicowa i prawicowa.
Kiedy uswiadamiam sobie, gdzie obecnie znajduja sie niektore prominentne postaci srodowiska „pampersow” (tak, tak, chociazby w Prokomie, ktory w „antykomunistycznej” mitologii lat 90. odgrywal role postkomunistycznego potwora, stanowiacego exemplum politycznego kapitalizmu), no wiec kiedy sobie to uswiadamiam, to mysle, ze ta cala ideologiczna „antylewicowosc” w Polsce sluzy tylko i wylacznie „chwale naszej i naszych kolegow”. Jakis czas temu rozmawialem z wysokim funkcjonariuszem pewnej wielkiej korporacji, ktory w przeszlosci angazowal sie w rozmaite projekty „konserwatywne”, robil tez dla PiS-u – mowil on mi, ze najwiekszym zagrozeniem dzisiaj jest histeria antykapitalistyczna. Mysle sobie, ze dla takich ludzi nawet walka z aborcja moze byc tak naprawde srodkiem umacniania swojej pozycji ekonomicznej.
O k…rwa, nie przypuszczalem, ze zjade tak w lewo. Chociaz gdyby mi, jedynemu zywicielowi trojdzietnej rodziny bez stalego zatrudnienia, prawicowi oligarchowie zaproponowali dobrze platna, stabilna prace, to pewnie poszedlbym w to jak w maslo.
Odpowiedz
Sławuś Napisał:
grudzień 31st, 2009 o 14:28
Co tam, nawet Wat u endeków pracował (u Gebethnera i Wolfa, swoją drogą to by była fucha). Co do tekstu RO – nie przypominam sobie żeby GW wzywała do niewydawania Schmitta i Jungera (których u nas jak najbardziej wydają renomowane wydawnictwa, Prószynski, Czytelnik) – no ale może z mniejszym napięciem śledzę publikacje tej gazety. Przypominam sobie raczej ataki C. Michalskiego w Ziewniku na ich wielbicieli w Polszcze, ale też raczej bez intencji cenzorskich.
Odpowiedz
barbarzyńca Napisał:
grudzień 31st, 2009 o 14:43
byly teksty na lamach GW w tym stylu, ale chyba pisali je autorzy zewnetrzni, to cale towarzystwo z „Otwartej Rzeczypospolitej” i „Nigdy Wiecej”, a postulat cenzury do zglanowania nie jest konieczny
Odpowiedz
f Napisał:
styczeń 2nd, 2010 o 17:13
„nie przypominam sobie żeby GW wzywała do niewydawania Schmitta i Jungera”
Być może, ale Mackiewicza – juz tak, ustami jej naczelnego ideologa
Odpowiedz
Brzost Napisał:
styczeń 2nd, 2010 o 17:16
I jak widać, skutecznie.
Odpowiedz
Obserwator Napisał:
styczeń 5th, 2010 o 11:12
Jasne, skutecznie, wystarczyło obejrzeć witryne Prusa przed Świętami, chłe chłe.
Odpowiedz
Brzost Napisał:
styczeń 5th, 2010 o 11:24
To jestem nie na czasie. A co z tą panią o dwóch niepolskich nazwiskach, która zaposiadywała prawa autorskie niczym pies ogrodnika?
Odpowiedz
Obserwator Napisał:
styczeń 5th, 2010 o 11:39
Sąd jej prawa potwierdził, odrzucając oparte na tradycji ustnej argumenty córki, więc Nina Karsov-Szechter wydaje, jak wydawała, nawet w coraz lepszej szacie graficznej i twardych oprawach ostatnimi czasy. Na pewno można by to spróbować robić i zwłaszcza promować lepiej, ale czy skutek sprzedażowo-czytelniczy byłby zdecydowanie inny, w to wątpię. Jedna z kilku witryn Prusa była (może nadal jest, nie wiem) w całości poświęcona książkom JM i nie sądzę, żeby stało się tak z czystej sympatii księgarzy. Jakkolwiek roszczenia córki wydawałyby naturalniejsze, to tak się niestety często kończą poplątane sprawy majątkowe, zwłaszcza w rodzinach, gdzie nie brakowało różnych zawirowań, rozwodów, emigracji itp. Ale pod względem wydawniczym jest coraz lepiej, z czego trzeba się cieszyć (drugorzędne, kto i ile na tym zarabia). Zresztą te narzekania były dla mnie przesadzone także dawniej, kiedy przynajmniej w Wuwua można było stale kupić komplet jego powieści i najważniejszą publicystykę, w Trafficu i innych miejscach miał „swoje” półki itd.
Odpowiedz
chmm Napisał:
styczeń 5th, 2010 o 14:15
Nie to wszak chodzi. Chodzi o to czy sie o tych ksiązkach rozmawia, czy nie. Czy funkcjonują w obiegu publicznym czy nie? Troche dobrego zrobiła nagroda im. Mackiewicza- ale to w ostatnich latach. Ale przedtem monopol „Nike” był niepodważalny. Świadome zamilczanie Mackiewicza było faktem. I przyniosło efekty. Mackiewicz nie jest już grozny. Antykomunizm jest już passe…Nie zatruwa polskich umysłów, nie świadczy dobrze o ęteligencji. Marks nie jest diabłem naszych czasów…
Odpowiedz
Sławuś Napisał:
styczeń 7th, 2010 o 11:39
Jako że się czuję aluzyjnie zahaczony to odpowiem, ze moim zdaniem Mackiewicz nie jest passe. To jeden z najważniejszych polskich pisarzy wspołczesnych, nie ma obawy żeby się zawieruszył i został zapomniany. Ale wielkich pisarzy trzeba czytać, myśleć o nich i z nimi sie spierać – a nie używać jako ideologicznej podpałki.
Odpowiedz
maćko Napisał:
styczeń 1st, 2010 o 21:18
>O k?rwa, nie przypuszczalem, ze zjade tak w lewo
Po publikacji w NC skręt w lewo jest chyba naturalnym odruchem obronnym organizmu.
Odpowiedz
31 grudnia 2009 o 15:17
Sławuś, gdy ktoś się przyznaje że jest komunistą to albo łże, albo należy go zamknąć w kryminale.
Odpowiedz
Sławuś Napisał:
grudzień 31st, 2009 o 15:35
A jak Jarosław chce sprawdzać, czy łże, czy nie łże? Torturami czy na wariografie?
Odpowiedz
01 stycznia 2010 o 18:26
Sławuś po doświadczeniach XX wieku przyznanie się do bycia komunistą jest a) prowokacją b) dowodem ignorancji, choćby historycznej c) jednym i drugim. Jestem dzisiaj życzliwie nastrojony do całej ludzkości, ale komunistom nie odpuszczam nawet w nowy rok:)
Odpowiedz
barbarzyńca Napisał:
styczeń 1st, 2010 o 19:59
i to jest wlasnie falszywa demonologia polityczna
Odpowiedz
03 marca 2010 o 10:07
Eksterminacja rasowa była częścią wizji komunistów. Warto to przypomnieć: nie tylko klasowa, ale i rasowa.
W tej kwestii polecam:
http://www.abcnet.com.pl/node/2296
Nie znam proweniencji tego portalu, natomiast tekst jest z biuletynu wydawanego przez Irenę Lasotę, tu akurat w 1985 roku, w USA.
Ale pomijając już nawet to, wystarczy się zastanowić nad postulatem likwidacji własności prywatnej, co jest filarem komunizmu. W sposób oczywisty dla każdego dojrzałego i myślącego człowieka oznacza to krew.
Sierakowski to wie, bo jest dojrzały i myślący, jest natomiast groszorobem i rządnym sławy i wpływów oportunistą. Vulgo – jest człowiekiem podłym i małego formatu. I doprawdy nie rozumiem, dlaczego Rzepa dmucha w żagle tego osobnika…
Odpowiedz