Już niedługo nie trzeba będzie czytać „Czwórek”, żeby nabrać świadomości, czy może przypomnieć sobie, że istotą chrześcijańskiej nadziei jest eschatologiczne, mesjańskie oczekiwanie na powtórne przyjście Chrystusa. Nie trzeba będzie, bo wystarczy pójść na mszę świętą.
Jak bowiem przypuszcza o. Tomasz Kwiecień w wywiadzie zamieszczonym w ostatnim „Tygodniku Powszechnym”, w tę właśnie stronę powinna zmierzać przygotowywana obecnie w Watykanie reforma liturgiczna. Reforma, która miałaby być niczym innym, jak odsłonięciem tego, co stanowiło fundament mszy świętej tak w Kościele pierwotnym, jak w rozwijanej w ciągu wieków i mającej swoje apogeum w wiekach średnich liturgicznej tradycji monastycznej. (Można więc powiedzieć, że uwrażliwienie na wymiar eschatologiczny liturgii łączyłoby te ruchy w Kościele, które odnowę widzą w powrocie do tzw. gorliwości pierwszych chrześcijan, z tymi, które podkreślają wierność czasom katedr). Bez tego eschatologicznego wymiaru, jak podkreśla dominikański liturgista, msza święta traci całą swoją głębię, ów trzeci wymiar, którym – obok przypominania („Głosimy śmierć Twoją”) i uobecniania („wyznajemy Twoje zmartwychwstanie”) – jest oczekiwanie („oczekujemy Twego przyjścia w chwale”).
My zaś mszę świętą traktujemy – podobnie zresztą jak nasze chrześcijaństwo – jak stały, niezmienny element cotygodniowego planowania; mebel, opakowany, szacowny, otwierany i zamykany o stałej porze. Msza zaś w tej przestrzeni i w tym czasie, jakim jest nasz świat i nasze dzieje, to wydarzenie rewolucyjne, tak jak rewolucyjne w historii świata było, jest i będzie autentyczne chrześcijaństwo. Rewolucyjne w tym sensie, że zapoczątkowujące i przygotowujące totalną przemianę człowieka, historii i kosmosu. Msza nie ma więc być jedynie religijnym przystankiem w naszej codziennej krzątaninie, to nie sakralna kosmetyka przed kolejnym zanurzeniem w profanum. To wybuch, wulkan nowej rzeczywistości, otwierającej okna więzień, rozszczelniającej zaduch niewoli, wywołującej i podtrzymującej pragnienie, aby przeminęła postać tego świata i wszystko stało się nowe. Takie przeżywanie liturgii jest dla większości z nas – również dla mnie – niestety wciąż czymś odległym, lecz to nie zmienia faktu, że eschatologiczne „wrota czasu” się podczas niej otwierają. Przygotowywana reforma może pomóc nam zacząć to widzieć.
Krótki, eschatologiczny fragment wywiadu z o. Kwietniem wywołuje, przynajmniej we mnie, uczucie niedosytu, żalu, że nie cała rozmowa została temu „palącemu” zagadnieniu poświęcona. Ale może na taki tekst odpowiednim miejscem byłby kolejny numer „Magazynu Apokaliptycznego”?
Rafał Tichy
06 lutego 2010 o 21:43
Bardzo dziekuje za ten wpis i prosze o wiecej, bo na tym mesjanistycznym forum wlasnie brakuje watkow… mesjanistycznych. Wo gole czekam na kolejny artykul red. Tiochego, ktory najpierw mnie zawiodl do F, a potem z niej wywiodł. :)
Odpowiedz