Nakładem krakowskiego Ośrodka Myśli Politycznej ukazała się niedawno praca zbiorowa pt. „Rzeczpospolita 1989-2009. Zwykłe państwo Polaków?”, a w niej m.in. szkic Michała Łuczewskiego „Od socjalizmu do konserwatyzmu i dekadentyzmu. Przemiany polskiej lewicy po 1989 roku”. W podsumowaniu swoich rozważań autor pisze:
„Lewica jest nazwą, która posiada wiele znaczeń. Z jednej strony, odnosi się do ugrupowań narodowo-konserwatywnych, a z drugiej – do nurtów dekadenckich. Jeśli porównać przedstawicieli współczesnej lewicy z socjalistami z przełomu XIX i XX wieku, znajdują się oni na ideowych antypodach. Jak wytłumaczyć ten paradoks? Otóż zmiana retoryki starej lewicy następowała wraz ze zmianą jej pozycji w systemie polityczno-ekonomicznym. Stając się elitą III RP, musiała ona z konieczności wyrzec się haseł socjalistycznych, które są rewolucyjne, na rzecz haseł narodowych i konserwatywnych, które legitymizują jej władzę. Po prostu: kiedy socjaliści mają swojego premiera i prezydenta, stają się konserwatystami. Kłopot polega na tym, że konserwatyści mają zwykle wąską bazę wyborczą, co w demokracji oznacza prędzej czy później utratę władzy. W demokracji rządzi lud i charyzmatyczni przywódcy, którzy są w stanie poprowadzić go do urn lub – gdy trzeba – na barykady. Nie należy się więc dziwić, że wpływy środowisk starolewicowych gwałtownie się skurczyły.
W ten sposób powstałą ideową pustkę wypełniła Nowa Lewica. Jako że na razie znajduje się ona poza polityką, a swą legitymizację czerpie przede wszystkim ze związków z artystowskimi elitami, używała ona ideologii dekadenckiej. W polskich warunkach jednak oznacza to skazanie się na niszę. Póki co zwolennicy emancypacji obyczajowej stanowią jedynie margines polskiego społeczeństwa. Poszukując szerszego poparcia, Nowa Lewica musi więc zmienić swoją ideologię i uzupełnić ją o postulaty socjalistyczne: populizm i religijność. Prowadzi to jednak do niespójności jej programu. Hasła dekadenckie bowiem przemawiają do bohemy artystycznej, a hasła socjalistyczne mają przemawiać do ludu. Póki lud nie stanie się bohemą lub co najmniej póki nie wyzbędzie się fundamentalnej wrogości wobec niej, taka operacja jest skazana na niepowodzenie”.
Z kolei w jubileuszowym, 43 numerze „Christianitas”, wydanym na 10-lecie pisma, Michał Łuczewski zamieścił tekst „Tradycja i lewica”. Oto jego fragment:
„Kłopot lewicy polega na tym, że przekreślając Transcendencję (albo traktując ją instrumentalnie), z konieczności musi zgubić się w konflikcie wielu sprzecznych narracji.
Nie posiada żadnego odpowiednika objawienia, żadnego kanonicznego pisma, żadnej oficjalnej instytucji, które pozwoliłyby w sposób autorytatywny definiować jej ortodoksję. W konsekwencji nie ma żadnej instancji, która mogłaby rozstrzygnąć spory dotyczące swej własnej natury. Nie ma żadnego określonego momentu, do którego mogłaby się odwołać w poszukiwaniu ożywczych impulsów. Każdy może być lewicowym prorokiem, stąd charakterystyczne dla tej formacji frakcyjne podziały, które przypominają los protestanckich zborów. W tradycji lewicy nie sposób odnaleźć niezmiennego kanonu zasad. Wydaje się, że lewica nieustannie zmienia swoje hasła, przyswaja sobie nowe mody, rzuca się łapczywie na rewolucyjne idee, co z konieczności prowadzi do tego, że zamiast asymilować konkurencyjne tradycje, rozpływa się w nich, zamiast realizować potencję zawartą we własnych ideach, porzuca je, zamiast w sposób roztropny podchodzić do swojego dziedzictwa, zapoznaje je.
Wreszcie, dziś – inaczej niż w czasach Abramowskiego i Krzywickiego – nie prowadzi ona do umoralnienia swoich zwolenników, lecz do ich demoralizacji. Folgowanie najniższym instynktom, w tym przede wszystkim ciasnemu egoizmowi, podnosi ona do rangi powszechnego prawa. W dłuższej perspektywie jednak nie da się przedstawiać tego, co niemoralne, jako moralne, a ruch złożony z ludzi niemoralnych nie może się utrzymać.
W ten sposób tradycja lewicy staje się nieciągła i – przemija. Znajdując się na antypodach Tradycji, na zawsze martwa, nigdy już nie stanie się <niewyczerpaną energią>”.
19 marca 2010 o 14:57
Dobra dobra, po tym jak 44 lansuje GW i agorowe radio Roxy nikt wam juz nie uwierzy ze nie pracujecuie dla lewicy hehe
Odpowiedz