Reaktywowana jakiś czas temu, jako periodyk studencki, „Res Publica Nowa” w ukazującym się właśnie najnowszym, wiosennym numerze w rubryce „Przegląd Prasy” publikuje artykuł Szymona Ozimka pt. „Teoria liczb” – analizę porównawczą „Czwórek” i białoruskiego „Magazynu Multimedialnego 34”, ukazującego się w internecie i na CD. Przytaczamy kilka co ciekawszych uwag na własny temat, zachęcając Państwa do lektury całego tego interesującego tekstu.
O genezie pisma odczytanej z tytułu: „<Czwórki> swój tytuł zakorzeniają w […] tradycji romantycznej. Jest on w końcu nawiązaniem do Mickiewiczowskich <Dziadów>. A ponieważ redaktorzy zdają się traktować polskich wieszczów bardzo poważnie (ich manifest głosi, że chcą przywrócić im honor), to warto przypomnieć sobie odpowiedni cytat:
Patrz! – ha! – to dziecię uszło – rośnie – to obrońca!
Wskrzesiciel narodu
Z matki obcej; krew jego dawne bohatery
A imię jego będzie czterdzieści i cztery.
Jak pokazuje historia powstania pisma i zawartość dwóch opublikowanych do tej pory numerów – można z tego fragmentu odczytać zaskakująco wiele o całym projekcie. <Rosnące dziecię> to zdumiewający sukces nowo powstałego periodyku – pierwsze wydanie, choć opóźnione o wiele miesięcy, rozeszło się na pniu i, jak z zadowoleniem wspomina jeden z redaktorów, egzemplarze <dostać można tylko na Allegro, ale osiągają bardzo wysokie ceny>. <Wskrzeszanie narodu> łatwo skojarzyć z centralnym dla całego przedsięwzięcia <manifestem neomesjanistycznym>. <Obca matka> to katolickie pismo <Fronda>, a <dawne bohatery> to skład zespołu, który <Czwórki> założył – 90% pracowników ówczesnej <Frondy>. Logiczne zatem, a zarazem intertekstualnie dowcipne, że tak właśnie – <44 / Czterdzieści i Cztery> – zatytułowali swój periodyk”.
O „Manifeście neomesjanistycznym” Rafała Tichego: „Tutaj o żadnym wysileniu ani miałkości nie ma mowy. To tekst napisany dobrze, nawet płomienny, chociaż jego otwarcie można by nazwać co najmniej pompatycznym […]. Tichy stawia jasne, ostro sformułowane postulaty; niezależnie od osobistych poglądów trzeba mu przyznać, że […] nie brnie w nijakie ogólniki. <Cel, jaki sobie stawiamy, to ożywienie ducha mesjanizmu w obszarze kultury współczesnej, w debacie publicznej>. A zatem – intelektualne odrodzenie doktryny chrześcijańskiej, zamiar ciekawy i śmiały. Dalej jednak relatywnie niegroźne płomienie pierwszego akapitu zamieniają się w prawdziwy piekielny ogień. Tichy wdeptuje w ziemię banalne kłótnie ludzi, którzy nie zrozumieli jeszcze, że <żyjemy w czasach ostatecznych>. Nudzą go – czy raczej <ich>, ponieważ pisze w liczbie mnogiej – <spory między homofobami a homolubami>, w których, jak przyznaje z rozbrajającą szczerością, redakcja kibicuje tym pierwszym. <Czwórki> chcą przenieść historyczne i kulturalne dyskursy z planu truizmów i <resetowania mózgów hasłami miłości, pokoju i tolerancji> na plan eschatologiczny. <Zerwać kolejne maski ułudy z codziennych, spokojnych procesów gospodarczych, politycznych i
artystycznych>. Dochodząc do ostatniego zdania, nawet najbardziej zdystansowany czytelnik musi coś poczuć. Czy jednak będzie to słodki <zapach nadchodzącej apokalipsy>, czy raczej potrzeba odetchnięcia świeżym powietrzem – trudno powiedzieć”.
O zawartości „Czwórek”: „najważniejsze są drukowane w piśmie teksty, prezentujące zresztą szeroki przekrój form. […] Lwią część <44> zajmują jednak artykuły programowo apokaliptyczne i prawie bez wyjątku prowokacyjne. Rafał Tichy przekonuje zatem, że każda godzina powinna być dla katolickiego neomesjanisty godziną <W>, dosyć intensywnie zresztą posługując się wojenną metaforyką. Filip Memches zaprasza do swojego <ciasnego mieszkania na warszawskich Starych Bielanach> Kojeve’a, Schmitta, Straussa i Sołowjowa, którzy między innymi krytykują <Wyborczą>, chwalą politykę zagraniczną PiS-u, a nawet stawiają eschatologiczne diagnozy. Dowiadujemy się też (od Sołowjowa), że <Platforma opowiada się za utopijną wizją bezproblemowego i bezkonfliktowego życia. Za wizją, której orędownikiem jest Antychryst>. Drugi numer przynosi jeszcze więcej atrakcji. W tekście <Idzie wojna> współpracownik lewicowej <Lampy> Kazimierz Malinowski swoim świetnie rozpoznawalnym, ale trudnym do zniesienia, stylem roztacza wizję ludzkości niszczonej przez Rosję, Amerykę, system i samoświadome komputery. W podobnym kierunku idzie jego sąsiad ze spisu treści, Marek Chlebuś, który z naukowym rygorem dowodzi, że ze względu na rosnącą ilość i wzajemne powiązanie produkowanych na świecie danych nieuchronne jest powstanie wspólnego, globalnego mózgu. Motyw zagrożeń, które niesie ze sobą nowoczesność, stanowi zresztą jedną z dominant całego przedsięwzięcia. Dobrym i interesująco wyłożonym przykładem jest tekst Andrzeja Fiderkiewicza „The Way We Live Now” z premierowego wydania. Jego krytyka, nawiązująca tytułem do wiktoriańskiej powieści Trollope’a o podobnej tematyce, punktuje niedostatki <ponowoczesnej duchowości>: brak spójnej wizji życia w społeczności, konsumpcjonizm jako paniczną ucieczkę przed starzeniem i śmiercią, powierzchowność relacji, nieobecność spajających ludzi pozytywnych narracji. Krokiem w stronę <rehumanizacji> ma być <zabicie> tego świata poprzez zwrot w stronę tworzenia i trzymania się tradycji, wsłuchanie się w Słowo Boga. Nie można więc <Czwórkom> odmówić śmiałości i konsekwencji – tezy, które pismo stawia, są często kontrowersyjne wobec <głównego nurtu>, i chociaż zgodnie z tytułem <Pisma Apokaliptycznego> dotykają w większości tego samego tematu, to prezentują szeroki wachlarz stylów i punktów widzenia, z jakich jest analizowany. To, co nie jest tekstem, czyli oprawa graficzna <44>, absolutnie nie ustępuje <34>, a moim zdaniem nawet je przewyższa. <Czwórki> swoją deklarowaną na wpisie w Wikipedii ambicję, aby <być naprawdę pięknym dziełem sztuki edytorskiej>, spełniają. Szczególnie pomysłowe i dowcipne są tutaj <marginalia> – drukowane na marginesach ilustracje Jana Zielińskiego, które świetnie współgrają z artykułami, jednocześnie dostarczając estetycznej przyjemności. Nierzadko wbijają też mniej lub bardziej subtelne szpilki: przykładem niech będzie szyld restauracji <Amnezja> zapraszającej <Na Kawior, Wódę i Dziwki> – łatwo się domyśleć, do którego lokalu nawiązuje rysownik. Periodyk ociera się też o multimedialność: do pierwszego wydania dołączono płytę Jacaszka – utalentowanego muzyka elektronicznego, kompozytora między innymi świetnych <Trenów>. Ten starannie wykonany zestaw rzeczywiście chce się mieć na półce”.
O sensie czytania naszego pisma: „aby czerpać przyjemność z lektury <Czwórek>, trzeba operować zaawansowanym aparatem pojęciowym i albo w stu procentach podzielać poglądy redakcji, albo być bardzo otwartym na opinie sprzeczne z własnymi. […] Po którejkolwiek, lewicującej czy apokaliptycznej, stronie się ustawiamy – warto spojrzeć na drugą, aby przekonać się, jak myślą i o czym piszą <ci inni>. Pewne jest, że mierząc się w ten sposób z własnymi poglądami, wyjdziemy z tego spotkania mądrzejsi”.