Żyjemy w czasach intertekstualnych. W ostatnim numerze miesięcznika „Znak” redakcja zastanawia się, czy „radykalna ortodoksja” jest szansą dla teologii, czy powrotem do średniowiecza. Redaktorzy krakowskich „Pressji” odpowiadają prosto: powrotem do średniowiecza. Bo skoro postnowoczesność – jak przekonują pod batutą Pawła Rojka – jest powrotem średniowiecza, to tym bardziej są nim postnowoczesne prądy teologiczne. Z kolei autorzy „Christianitas”, mimo że w ogóle nie pytają ani o „radykalną ortodoksję”, ani o „nowe średniowiecze”, w istocie realizują je w praktyce.
Ruch radykalnej ortodoksji, który wreszcie za sprawą „Znaku” doczekał się w Polsce obszernej analizy, został zapoczątkowany przez anglikańskiego teologa Johna Milbanka. Główną ideę, która mu przyświeca, rozumiem jako próbę odzyskania przez teologię znaczenia. W procesie specjalizacji społeczeństwa,religia, oddając innym systemom kolejne obszary, staje się coraz bardziej abstrakcyjna aż w końcu ogranicza się jedynie do mglistego indywidualnego doświadczenia transcendencji. Nie mówi już nic o naturze, kosmosie, społeczeństwie, polityce, nauce, skupia się na tym, co wspaniałomyślnie zostawiły jej bardziej zaawansowane systemy. Ale to oznacza, że jest coraz mniej potrzebna. Możemy przecież żyć na co dzień, spierać się o politykę czy o rozumienie społeczeństwa, w ogóle o niej nie myśląc, wyjąwszy może te rzadkie momenty, w których ogarnia nas niezrozumiałe uczucie wzniosłości. Milbank chce odwrócić ten trend. Chce, żeby teologia znów zaczęła mówić o rzeczywistości – i żeby ją zmieniała.
„Christianitas” realizuje każdy element tej strategii. W porywającym wstępie do numeru 44 naczelny Piotr Kaznowski opisuje proces wycofania się teologii, przy czym skupia się na dwóch najważniejszych, powiązanych ze sobą objawach: tekstualizacji rzeczywistości i odrealnieniu Boga (notabene dla „radykalnej ortodoksji” przyczyną każdej rewolucji jest zmiana koncepcji absolutu). Choć tego typu diagnozy nie są oryginalne, oryginalne jest to, że nie formułuje ich postmodernista, lecz filozof i teolog. Oznacza to, że myśl religijna może na powrót odzyskać swe miejsce w debatach dotyczących współczesnego świata. (Warto by jednak wiedzieć, że dziś już nikt poważny nie mówi, że kultura jest tekstem, i odwoływać się do mniej staroświeckich autorów niż Baudrillard). Ale tu nie chodzi tylko o debaty o świecie, ale, jako się rzekło, o jego przeobrażenie. Stąd autorzy „Christianitas” chcą przekroczyć słowo. Tak należy tłumaczyć ich zaangażowanie polityczne (nie ma tu znaczenia, że Milbank proponuje teologii mariaż z lewicą, a „Christianitas” – z prawicą, i to do tego jeszcze – Prawicą Rzeczypospolitej), „reformę reformy liturgii” (tym tropem idzie w nurcie radykalnej ortodoksji Catherine Pickstock), rozwijanie duchowości i powrót do wydarzenia Objawienia (w „Chr” świetny tekst Gogola o acedii, wygrzebany i przetłumaczony przez Filipa Memchesa), wreszcie otwarcie się na łaskę. Z tego powodu Paweł Milcarek, podobnie zresztą jak Milbank, uznaje za niezwykle ważną debatę wokół koncepcji nadprzyrodzoności de Lubaca. Dzięki jego imponującej pracy (tłumaczenie fragmentów „Surnaturel”, antymodernistycznego podręcznika o. Garrigou-Lagrange’a i korespondencji Maritain-Gilson-de Lubac) otrzymujemy wreszcie po ponad sześciu dekadach jej kompetentną analizę.
Rzadko się zdarza otrzymać na wakacje trzy świetne numery pism. Co czytać: „Christianitas”, „Pressje” czy „Znak”? No cóż, w intertekstualnym świecie każdy pisze o Tym Samym.
Michał Łuczewski
29 lipca 2010 o 18:19
Bardzo dobry jest pierwszy akapit tekstu,który pokazuje, jak sieciują się trendy intelektualne wśród młodych. Jednak mamy, jako Pressje – zastrzeżenie do zdania „redaktorzy krakowskich ?Pressji? odpowiadają prosto: [radykalna ortodoksja będzie] powrotem do średniowiecza”. Jako redaktor śmiem twierdzić (i będe powtarzał) że nie będzie to „powrót do średniowiecza” – ale powtórzenie się pewnych schematów średniowiecznych na bazie CAŁKIEM nowych okoliczności. Dychotomia – „rozwój telogii vs. powrót do średniwiecza jest zła! Jestem wręcz pewien, że teologia będzie się rozwiajać dynamicznie wobec nowych danych jakie stawia jej nauka (twierdzenie Godla, zasada nieoznaczoności heisenberga etc.). To całkiem nowy okres, żadne tam powroty! Będą wypływać głupoty, idiotyzmy, ciemnota będzie wędrować, ale być może powstaną też nowe syntezy, które przetrwają wieki (dzięki temu, że zwiększymy możliwości mózgu).
Odpowiedz
29 lipca 2010 o 19:13
Ze tez te najnowsze wyzwania z ktorymi kaza konfrontowac sie religii krakowscy inteligenci musza koniecznie pochodzic sprzed blisko stu lat hehe
Odpowiedz
29 lipca 2010 o 19:13
Zdecydowanie najbardziej opłaca się „Christianitas”, bo ma najwięcej stron i dużo obrazków ;)
BTW, nowy „Obywatel” też niczego sobie.
Odpowiedz
29 lipca 2010 o 20:16
@Kombatant – Te wyzwania z którymi zmierza się nauka i wszystkie inne dziedziny wiedzy, a także religia cały czas się wyłaniają – Godel i Heisenberg to tylko przykłady, można tu dopisać sztuczne organizmy Ventera, neorobiologię i wiele, wiele innych. To prawda, do Krakowa pewne nowinki docierają z opóźnieniem – ale to nie ma nic wspólnego z Heisenbergiem :P
Odpowiedz
26 sierpnia 2010 o 12:09
O ile sie nie myle, temat „radykalnej ortodoksji” (cytujac Milbanka m.innymi)i Lubaca z „Surnaturel” w kontekscie nowej teologi politycznej jako wyrazu powrotu paradygmatycznego polozenia teologii jako metadyskursu, poruszyla juz troszke wczesniej „Fronda” (nr.53, nr.54)w tekstach: „wyobraznia teo-polityczna.” Z drugiej strony „Christianitas” realizacja „radykalnej ortodoksji” – Milbank by sie usmial! Troszke rzetelnosci panowie prorocy i wieszcze.
Odpowiedz