Krzysztof Kłopotowski, publicysta, którego skądinąd bardzo cenię za nieuleganie stadnemu myśleniu i intelektualny nonkonformizm, rozbawił mnie ostatnio następującą opinią: „<KP> może być […] katalizatorem nowej prawicy, która niemrawo tworzy się wokół pisma <44>, próbując odrodzić ideę polskiego mesjanizmu. Wątpię jednak, by wyrosła z <Czwórek> prawdziwa, czyli trzeźwa, rynkowa pracowita prawica, która tworzy bogactwo narodowe”.
Po pierwsze, „Czwórki” nigdy nie aspirowały do bycia jakąkolwiek prawicą. To jest tak zwany periodyk kulturalny, dla którego redaktorów polityka jest o tyle istotna, o ile ma przełożenie na sprawy znacznie ważniejsze aniżeli kondycja polskiej prawicy.
Po drugie, oddzielmy kwestię rynku od kwestii trzeźwości i pracowitości. I zadajmy sobie proste pytanie: jaka siła polityczna nie chce być trzeźwą i pracowitą? Pijaństwo i lenistwo z pewnością przeszkadzają w odnoszeniu sukcesów politycznych, ale nie tylko prawicy, bo i lewicy również. Który z polityków nie zgodzi się z postulatem trzeźwości i pracowitości? Trzeźwość i pracowitość są więc kategoriami technicznymi, a nie ideowymi, programowymi, strategicznymi, nie są zatem – w przeciwieństwie do rynku – przedmiotem jakiegokolwiek sporu politycznego. Trudno natomiast od „Czwórek” oczekiwać trzeźwości i pracowitości. My, Panie Krzysztofie, jesteśmy raczej bohema artystyczna. A z takimi – wie Pan jak to jest – Polski mlekiem i miodem płynącej Pan nie zbuduje. Z tej mąki chleba nie będzie. Pozostaje więc mesjanizm, a ściślej rzecz biorąc neomesjanizm. W przeciwnym razie obawiam się, że znajdzie Pan wspólnego wroga z Palikotem, który tydzień temu ogłosił, iż istotą jego batalii jest walka z Mickiewiczem.
Filip Memches
———
Tekst przytaczamy za stroną internetową autora.
17 września 2010 o 23:52
Prawdziwy mesjanizm to raczej Józef Hoene-Wroński niż Mickiewicz.
Odpowiedz
13 stycznia 2012 o 12:39
Niemal każdy z nas marzy o możliwości wpatrywania się w ogień, siedząc wygodnie w fotelu, kiedy za oknem szaleje zima. Marzymy o relaksującym dźwięku trzaskających w palenisku drew, przywodzących na myśl romantyczne wyprawy w góry i nocowanie w chatce góralskiej. Chcielibyśmy mieć coś takiego na co dzień, ale nie zawsze mamy miejsce i możliwości. W niektórych przypadkach tradycyjny kominek jest niemożliwy do zainstalowania, czasem wręcz niebezpieczny. Nie w każdym domu bowiem jest odpowiednia ilość miejsca oraz odpowiedni nadmuch do zainstalowania kominka. Producenci pomyśleli i o nas, produkując kominki elektryczne, stylizowane na modele z epoki lub nowoczesne, proste, nawet zupełnie nie wyróżniające się na tle ściany. Dzięki odpowiednim rozwiązaniom technologicznym, możemy się cieszyć widokiem płonącego ognia bez konieczności dokładania do paleniska czy strachu o ulatniający się dym. Kominki elektryczne wymagają od nas tylko wciśnięcia jednego guzika i już, natychmiast możemy się cieszyć bezpiecznym, czystym, jasnym płomieniem, tańczącym na wirtualnych drwach.
notepad
Zobacz: Kominki
Odpowiedz