W trafiającym dzisiaj do kiosków wydaniu tygodnika „Polityka” (nr 43 / 2010) Szczepan Twardoch debiutuje w roli felietonisty „Kawiarni Literackiej” z bezwstydnie snobistycznym tekstem o dziennikach pisarzy pt. „Paluch w ranie”.
Oto kilka fragmentów na zachętę: „nie rozumiem, jakim cudem kogoś normalnego może w ogóle interesować samoobnażający się pisarz. Mnie oczywiście mało co pasjonuje bardziej. […] ale ja ciekaw jestem doli innego pisarza, bo odnoszę ją, proporcjom czyniąc zadość, do doli własnej, siebie z zewnątrz oglądanego szukam. […] dzienniki Mrożka wciągają mnie jeszcze bardziej, bo Iwaszkiewicz akurat omija moment, który w tej chwili interesuje mnie najbardziej, to znaczy sytuację zawodowego pisarza trzydziestoletniego, a Mrożek nie omija. Chcę zajrzeć w warsztat kolegom po fachu, zwłaszcza tym z parnasu”.
20 października 2010 o 13:41
A w „GóWnie” kiedy? Pieniążki, pieniążki…
Odpowiedz
barbarzyńca Napisał:
październik 20th, 2010 o 16:10
a Ty co? utrzymujesz rodzine bez pieniazkow?
Odpowiedz
Nanek Napisał:
październik 21st, 2010 o 10:14
Ale nie kurwię się na łamach z Dankiem Passentem, miśku.
Odpowiedz
barbarzyńca Napisał:
październik 21st, 2010 o 10:37
jasne, jestes (na razie!) moralnie lepszy, ale moze Ci jeszcze zycie zrobi sprawdzian
Odpowiedz
Nanek Napisał:
październik 21st, 2010 o 11:07
Nie wiedziałem, że Szczepan Twardoch przymiera głodem, jeśli tak to sorry.
Odpowiedz
S.T. Napisał:
październik 21st, 2010 o 13:08
Głodem nie przymieram, ale czasem brakuje mi na wino, przynajmniej na takie, jakie mi smakuje. Może to mnie chociaż trochę usprawiedliwia? A co do heroicznej niesprzedajności – często bywa pochodną braku ofert kupna.
Odpowiedz
Nanek Napisał:
październik 21st, 2010 o 15:03
No to mi ulżyło, bo trochę się martwiłem. Passent na pewno zna się na winach, był w Chile… Pozdro.
Odpowiedz
S.T. Napisał:
październik 21st, 2010 o 15:10
Proszę się nie martwić. Ale ciekaw jestem co z tymi recenzjami na łamach GW? Czy nie należało aby napisać jakiegoś oburzonego listu otwartego, że sobie heroiczny pisarz polski nie życzy recenzji w tej antypolskiej gazecie? Bo tutaj powstaje przypuszczenie takie – aż boję się pomyśleć – że może pan pisarz się połakomił na potencjalne honoraria za rosnącą po wyborczych recenzjach sprzedaż? Poświęcił swoje bądź wierny idź i kwestię smakutaksmaku na ołtarzu nie tyle mamony nawet, co nadziei na nią?
Odpowiedz
Nanek Napisał:
październik 21st, 2010 o 15:39
Recenzje w GW? A co mnie to obchodzi? Niech sobie i Jurek Urban napisze. Na zdrowie. I tyle w tym temacie, panie Ślunzaku.
Odpowiedz
S.T. Napisał:
październik 21st, 2010 o 15:51
Mogłem się sam domyśleć, głupiec ze mnie! Ja się tu kurwię i tak mi się na oczy rzuca, że wszystkich bym oskarzął, a u pana pisarza polskiego to po prostu z natury rzeczy nie może chodzić o tak przyziemne sprawy, pan pisarz polski po prostu do takich rzeczy nie przywiązuje wagi. W końcu to kwestia smakutaksmaku. Szacunek głęboki, ukłony!
PS. Nie Ślunzak, tylko „zakompleksiony vice-Niemiec, jakich pełno na tzw. Śląsku”, jeśli mogę prosić. Nazywajmy rzeczy po imieniu, w końcu to nasz zawód.
Odpowiedz
Nanek Napisał:
październik 21st, 2010 o 15:54
Recenzje w GW? A czy to ja je pisałem za kasę? Ludzie książki czytają, potem piszą rezenzję i dukują tam, gdzie chcą, co mi do tego? Czy tam u was na Śląsku o tym nie wiedzą? Może i nie.
Odpowiedz
S.T. Napisał:
październik 21st, 2010 o 15:56
Już powyżej przeprosiłem. Oczywiście, że u nas na Śląsku takich rzeczy nie wiadomo. W końcu dopiero pięćdziesiąt lat jest u nas jakaś cywilizacja w ogóle, to się dopiero uczłowieczamy powoli.
Odpowiedz
S.T. Napisał:
październik 21st, 2010 o 15:57
Znaczy się – sześćdziesiąt pięć dokładnie, źle mi się policzyło. A w kawałku, pod który ja niestety nie podpadam, to już dziewięćdziesiąt nawet!
Odpowiedz
S.T. Napisał:
październik 21st, 2010 o 16:00
Ale powstaje ciekawe pytanie: czy bez pieniędzy wolno w TAKICH periodykach pisać? No bo bez pieniędzy to nie kurewstwo, tylko zwykłe puszczanie się, to chyba lepiej, tak? Nie zawód, tylko hobby. Może gdybym tak panu pisarzowi polskiemu – w ramach wsparcia – honorarium przesłał, żeby zmazać winy? Może to ukoiłoby nerwy pana pisarza i na powrót pan pisarz polski zechciałby mnie zaliczyć do grona ludzi godnych? Bo inaczej – to już nie wiem, jak żyć…
Odpowiedz
Nanek Napisał:
październik 21st, 2010 o 16:17
Wkurwiłem się deczko, fakt. Ja też głodem nie przymieram, tak że za sponsoring dziękuję. Cały ten problemat pozostawiam sumieniu pana śląskiego pisarza. Pijcie se tam na zdrowie to winko, z Dankiem czy bez Danka. Tylko książki dalej też piszcie.
Odpowiedz
S.T. Napisał:
październik 21st, 2010 o 16:19
Moje sumienie z radością przyjmują tę odpowiedzialność, tak wielkodusznie przez pana pisarza polskiego darowaną.
Odpowiedz
Obserwator Napisał:
październik 20th, 2010 o 21:31
A mnie ciekawi, czy pod paragraf zdrady głównej podpada już także bycie recenzowanym w GW i czy recenzowany zasługuje już na haniebnego kaesa przez krawat, czy jeszcze łapie się pod honorowe roszczelanie? ;-P
Odpowiedz
Amigos Napisał:
październik 26th, 2010 o 9:31
Jeśli chcesz dotrzeć ze swoim słowem do ludzi, to musisz do nich mówić tam, gdzie będziesz słyszany. A nie zamykać się w piwnicy i mówić do siebie, bo reszta to „zdrajcy” niegodni prawdy i tak dalej. Jeśli dadzą mu wolną rękę co do treści, to nie powinien odmawiać nawet „Trybunie”.
Odpowiedz
20 października 2010 o 16:47
Brać kasę, nie kwitować, fajnie ale trochę to ryzykowne!
Odpowiedz
Kombatant Napisał:
październik 20th, 2010 o 17:33
pecunia non omlet hehe
Odpowiedz
20 października 2010 o 18:36
A w jakich dziennikach i tygodnikach można teraz publikować bez obciachu? Bo mi się zdaje, że już nigdzie. Chyba ze ktoś lubi w GP… Ale to chyba tez obciach ;-)
Odpowiedz
22 października 2010 o 13:11
Sytuacja na rynku medialnym stała się ciekawa. Większość stała się politycznie nie obiektywna i zarysował się osty podział na media PISowe i POwe. Z tym, że tych drugich jest jakieś 90 %.
Odpowiedz
22 października 2010 o 14:30
Pisanie w „Polityce” po prostu nie uchodzi.To nie kwestia pieniędzy, lecz tego nieuchwytnego, herbertowskiego „poczucia smaku”. Kropka. I tyle na ten temat.
Odpowiedz
S.T. Napisał:
październik 23rd, 2010 o 14:22
Zgadzam się – o smaku mają do powiedzenia najwięcej ci, dla których jest to pojęcie nieuchwytne.
Odpowiedz
RADEK Napisał:
październik 24th, 2010 o 10:13
Warto przeczytać Dziennik Tyrmanda i zobaczyć co autor ,,potęgi smaku” wybiera zamiast pracy w podejrzanej prasie!
Odpowiedz
22 października 2010 o 18:45
Z dużym smutkiem znalazłem na łamach „Polityki” tekst ST, którego zawsze miałem raczej za samotnego wilka, a tu klops, wilk dołącza do stada. Niewykluczone, że podziałał na niego obezwładniający urok redaktora Baczyńskiego, „dziennikarza dwudziestolecia”.
Odpowiedz
Lodomeria Napisał:
październik 23rd, 2010 o 11:12
Przypomnijmy, że wrota haniebnego publikowania ma łamach prasy polskojęzycznej otworzył Marek Horodniczny dając wywiad w GW ;)
PS.
„dużym smutkiem znalazłem na łamach ?Polityki? tekst ST”
z dużym smutkiem dowiedziałem się, że czytasz Politykę.
Odpowiedz
Obserwator Napisał:
październik 23rd, 2010 o 11:59
Do pocztu zdrajców i kolaborantów dopisać trzeba chyba też Michała Łuczewskiego, bryulującego niedawno w „GW” –> http://44.waw.pl/2010/08/31/luczewski-co-zostalo-z-solidarnosci-moralna-rewolucja ;-)))
Odpowiedz
Lodomeria Napisał:
październik 23rd, 2010 o 13:10
A praojcem zdrady jest Rymkiewicz, który nie brzydził się forsą z NIKE
Odpowiedz
S.T. Napisał:
październik 23rd, 2010 o 14:23
Pan tak ironizuje, prawda? Poeta na pewno słyszałby śmieszność kiczowatych postherbertowskich pobredzywań o „samotnych wilkach” w odniesieniu do działań wynikających z instynktu stadnego.
Odpowiedz
23 października 2010 o 10:24
Uwaga!
Spożywanie wina z redaktorami Polityki grozi bólem PUPY!
Odpowiedz
S.T. Napisał:
październik 23rd, 2010 o 14:24
To straszne. Ale wcześniej było przynajmniej przyjemnie?
Odpowiedz
RADEK Napisał:
październik 23rd, 2010 o 19:31
Nie wiem, trzeba by było się Jarosława i Czesława spytać!
Odpowiedz
23 października 2010 o 14:09
@Lodomeria – Napisałem co myślę o pisaniu dla takiego gówna jak „Polityka” i nie zamierzam dalej o tym dyskutować. Na szczęście nie jestem warszawskim intelektualistą, tylko chłopakiem z prowincji i nie muszę łamać sobie głowy dialektyką. A „P” czytam, ale jej nie kupuję.
Odpowiedz
Kombatant Napisał:
październik 23rd, 2010 o 14:14
Ale pan Twardoch tez nie jest z warszawki tylko z zadupia slaskiego hehe
Odpowiedz
Lodomeria Napisał:
październik 23rd, 2010 o 14:18
>>?P? czytam, ale jej nie kupuję.<<
– "Bill Clinton palił trawę, ale się nie zaciągał" jak śpiewa poeta
Odpowiedz
Gryzon Napisał:
październik 23rd, 2010 o 15:31
Prowinconalizm nie zwalnia z myslenia i nie usprawiedliwia bledow logicznych w wypowiedzi.
Szczepan Twardoch pisze bardzo dobre powiesci, dobre teksty publicystyczne, jego wpisy w internecie sa ciekawe. Nie ma sie do czego przyczepic. Jesli kiedys sie spostrzege, ze zmienia linie albo sie autocenzuruje na uzytek tego czy tamtego medium, to pierwszy rzuce kamieniem, calkiem sporym.
Jak na razie nie mam z tym kamieniem co zrobic wiec zerkam w strone wypisujacych zlosliwe komentarze i reka mnie swierzbi.
Odpowiedz
23 października 2010 o 17:08
O-o-odpierdolcie się od Generała!
Odpowiedz
23 października 2010 o 19:00
@Gryzon „Prowincjonalizm” a mieszkanie na prowincji to dwie zupełnie inne kwestie. Nikt nie kwestionuje że ST to pisarz pełną gębą, ale ja nie o tym. Ja o tym, że „Polityka” to takie miejsce, gdzie naprawdę nie spodziewałbym się ST. Ale w tym miejscu biję się w piersi i obiecuję, że już nigdy więcej nie będę taki naiwny!
Odpowiedz
Gryzon Napisał:
październik 23rd, 2010 o 19:22
Czemu ? Wrecz przeciwnie : jesli wpuszczaja i nie stawiaja jakichs niegodnych warunkow, to trzeba wchodzic. A nuz jacys czytelnicy tego tygodnika skonstatuja, ze Twardoch fajnie pisze, siegna po jego ksiazki albo wejda na strone www i odkryja, ze istnieje inny swiat poza Leminglandem ? Samo dobro moze z tego wyniknac. W koncu Kisiel pisal w Tygodniku Powszechnym, a Korwin-Mikke we Wprost, ze o innych nie wspomne.
Problem wiekszosci tu komentujacych jest taki, ze mniej lub bardziej swiadomie zakladaja, ze w „Polityce” nie da sie pisac inaczej jak tylko owe domniemane niegodne warunki przyjmujac. A tak nie jest.
Odpowiedz
DeadRiot Napisał:
październik 24th, 2010 o 11:24
Dorzucę jeszcze Ziemkiewicza w Tok FM i Cejrowskiego w TVN Style… Ale pewnie lista jest dłuższa.
Odpowiedz
Kombatant Napisał:
październik 24th, 2010 o 15:53
RAZ pisze tez dla nalezacego do RMF FM portalu Interia… a jesli jest nadal w Tok FM, to ZDRADA!! powinien przeciez po wywaleniu Jankego od razu popelnic harakiri hehe
Odpowiedz
23 października 2010 o 23:06
Masa tu ciężkich od patosu słów, ale czy ktoś właściwie przeczytał felieton ST i ma coś do powiedzenia w kwestii meritum, czy wystarczy Państwu tylko bicie piany dookoła zasadniczego tematu?
Odpowiedz
RADEK Napisał:
październik 24th, 2010 o 15:46
Warto przeczytać o dziennikach Mrożka recenzję Horubały w Rzeczpospolitej pt,,Żartowniś się nadyma” i wtedy porównać czy Twardoch pisze pod polityczkę czy nie?
Odpowiedz
Obserwator Napisał:
październik 24th, 2010 o 22:48
Można by to zrobić, owszem, gdyby tylko dla ST w ogóle te dzieniki Mrożka były czymkolwiek poza pretekstem do własnego ekskursu o pisarskich bebechach. Ale nie są, więc się nie da.
Odpowiedz
Radek Napisał:
październik 25th, 2010 o 6:19
No właśnie, napisał o swoich bebechach a nie o nudnej książce, w której zjechać musiałby idola salonu, czego na łamach polityki zrobić się nie da, tak oto wygląda wolność słowa w lewackiej prasie.
Odpowiedz
Obserwator Napisał:
październik 25th, 2010 o 9:11
Aha, czyli miał obowiązek zjechać? A może wolał pisać o sobie? Czemu nie miałby po prostu bardziej lubić zajmować się sobą niż intelektualnymi Dyzmami?
Odpowiedz
Radek Napisał:
październik 25th, 2010 o 10:18
Nie miał obowiązku zjechać tylko napisać prawdę.
Co do nadmiernego zajmowania się sobą też można podyskutować. Po prostu będziemy obserwować ST, to bardzo ciekawe, w jaką stronę się rozwinie, mam jako fan Ślązaka, tylko małe lęki, widzę gdzieś w oddali karierę podobną do Michalskiego, lub picie cytrynówki z ,,ciekawym” redaktorem remem. Nie daj Boże, szkoda!
Odpowiedz
Obserwator Napisał:
październik 25th, 2010 o 10:24
Toteż chyba napisał prawdę ? o pisarskim narcyzmie, przeglądaniu się w lusterkach, mizdrzeniu i babraniu. W sumie ten felieton jest boleśnie wręcz szczery.
Odpowiedz
Radek Napisał:
październik 25th, 2010 o 12:06
Przekonał mnie Kolega, tylko nie spodziewałem się takiego stopnia narcyzmu w kolegach pisarzach. Zycie to ciągła nauka.
Odpowiedz
S.T. Napisał:
październik 25th, 2010 o 12:12
Narcyzm to jedyny powód, dla którego ktokolwiek może podjąć się tak absurdalnego zajęcia, jakim jest pisanie książek.
To, znaczy, są oczywiście jeszcze ci, którzy piszą książki dla Sprawy: walczą z globalnym ociepleniem, międzynarodowym żydostwem, wyzyskiem, antypolską propagandą, wykluczeniem albo dyskryminacją. Tych jednakowoż określa się najczęściej jako grafomanów.
Odpowiedz
RADEK Napisał:
październik 25th, 2010 o 18:01
Więcej pokory, szanowny pisarzu, poza Przemienieniem Pańska twórczość jest dosyć średnia, ja na przykład wciąż czekam na jakieś dojrzałe opus, ale wydaje mi się że nastąpi to za jakieś 15 lat.
Odpowiedz
Abdul Napisał:
grudzień 23rd, 2010 o 21:36
Łech, łech, średnia… Łech, łech.
Odpowiedz
25 października 2010 o 11:46
Chciałem tylko nieśmiało zauważyć, że czym innym jest pisanie, a czym innym otrzymywanie nagród. Gdyby np. ST otrzymał Paszport „Polityki”, to szczerze bym się ucieszył (albo NIKE – czego mu zresztą życzę i to bez ironii). To zupełnie niezależne od decyzji pisarza. Natomiast jego tekst w piśmie broniącym ubeków mnie smuci i to niezależnie od tego czy jest dobry, czy zły.
Odpowiedz
S.T. Napisał:
październik 25th, 2010 o 12:10
Bardzo ciekawe są te Pańskie dystynkcje moralne. Wydaje mi się, że nagród można nie przyjąć dokładnie tak samo jak odrzucić można, w myśl różnych prawackich idiosynkrazji, propozycję pisania felietonów do różnych nieodpowiadających prawakom gazet. Chociaż za nagrody płacą lepiej niż za felietony. Ja na szczęście polityczne poprawności wszelkiej maści mam w dupie, więc muszę teraz przyznać, że skłamałem w pierwszym zdaniu: w zasadzie wcale mnie te Pańskie dystynkcje moralne nie ciekawią. Głównie dlatego, że mam nieprzyjemne wrażenie iż wynikają z bardzo niskich pobudek. I Pański kabotyński smutek niewiele mnie wzrusza, nawet jeśli właśnie łzy jak grochy na Pańską klawiaturę kapią.
Odpowiedz
Nanek Napisał:
październik 25th, 2010 o 13:15
To, czy moje „dystynkcje” pana ciekawią czy nie to zupełnie inna sprawa. Natomiast to, że podejrzewa mnie pan o niskie pobudki świadczy na pana niekorzyść. Ja szczerze życzę panu jak najlepiej: decyzja czy zostać z nami czy stać tam, gdzie kiedyś stało ZOMO należy do pana.
Odpowiedz
S.T. Napisał:
październik 25th, 2010 o 13:27
Widzi Pan, jako vice-Niemiec nigdy z „Wami” nie byłem, niezależnie od tego, co tam się „Wam” wydawało, więc wcale takiej decyzji podejmować nie muszę: te wasze groteskowe partyzanctwo i głupota brzydzą mnie i śmieszą tak samo jak nienawiść do własnej wspólnoty i hipokryzja waszych przeciwników.
Napierdalajcie się grabkami i łopatkami beze mnie, są ciekawsze miejsca na placu zabaw niż piaskownica.
Odpowiedz
25 października 2010 o 15:48
Ciekawy wywiad z Dwurnikiem ukazał się kiedyś w takim warszawskim pisemku ?City?.
?City: W 1990 roku skrytykowano Pańską wystawę ?Droga na Wschód?, to był cykl obrazów o martyrologii Polaków na Wschodzie. Nazwano [zapewne środowiska ?lewicowe? ? przyp. Lel.] Pana oportunistą. Powiedział Pan później, że poczuł się skopany i postanowił wziąć odwet: poszedł Pan do salonu i kupił sobie mercedesa. To również była prowokacja?
ED: Tak, oczywiście. Skorzystałem z okazji, miałem przygotowane pieniądze, i tak chciałem go kupić. To był skromny mercedes, co prawda dobrze wyposażony, miał trochę bajerów. Teraz znów skorzystałem z okazji, pewien bank kupił 20 obrazów i sprawiłem sobie porsche carrera. Dlaczego nie?
City: Musiał Pan podpaść niektórym kolegom artystom. Jest Pan jednym z niewielu malarzy, którzy zarabiają na sztuce pieniądze…
ED: Zachodzę im za skórę, ponieważ oni nie umieją malować. Albo są leniwi. To jest ich największy problem. Gdyby byli dobrymi malarzami, to ja mógłbym sobie rolls-royce?a kupić i nic by się nie stało. Co mnie to obchodzi, że ktoś jest kiepskim malarzem, jest sfrustrowany i zęby go bolą. Czy to moja wina, że sprzedaję? Leon Tarasewicz ani Wilhelm Sasnal mi nie zazdroszczą, bo czują, że są artystami, żyją w harmonii ze sobą i światem.
City: Oni pewnie tak. Ale na przykład artyści, którzy eksperymentują, robią sztukę awangardową, hermetyczną, są praktycznie skazani na niesprzedawanie, chociaż nie muszą być złymi artystami.
[i teraz najlepsze:]
ED: Oczywiście. To jest ich wielkie szczęście. Niedoceniony, niezrozumiany awangardzista to jest człowiek wielki. On wyznacza nowe perspektywy, wybiega wyżej, dalej. To jest szczęśliwy człowiek. Ale musi być skromny. Poza tym nie może rozpraszać się na duperele ? jakieś tam porsche, knajpy. Awangardzista ma wielką misję do spełnienia. To jest piękne. Bardzo im zazdroszczę?. (IX 2001)
Odpowiedz
S.T. Napisał:
październik 25th, 2010 o 18:57
Śliczne, dzięki!
Odpowiedz
Lelum Napisał:
październik 26th, 2010 o 16:21
Szczep, ja Ci chciałam tym wywiadem przykopać, ale tak żebyś się nie obraził ;-). Zwróć uwagę na ostatni akapit, gdzie ED w pewnym sensie przyznaje, że w porównaniu z artystami-ascetami jest tylko rzemieślnikiem… Ergo: ta ?najprawdziwsza? sztuka rodzi się, jak wszystko co wartościowe, z ogołocenia (z kolei ogołocenie – ale jakie? istnieje przecież pewien rodzaj ogołocenia negatywnego, które karmi się samym sobą i dla którego najwyższą wartością jest sztuka, ale to znowu kolejny skomplikowany temat…)
Odpowiedz
S.T. Napisał:
październik 26th, 2010 o 16:25
Jasne, się połapałem. Ale akurat kopnęłaś tam, gdzie mam skórę wyjątkowo grubą. Mając do wyboru los zamożnego Dwurnika w porsche obrzuconego obelgą „komercha”, albo biednych awangardzistów w MPK z dumą niosących swoje bohaterstwo – wolę Dwurnika.
Odpowiedz
S.T. Napisał:
październik 26th, 2010 o 16:28
Poza tym, zdaje mi się, że tam, gdzie przyznaje – to akurat odrobinę ironizuje. Bo odebrać awangardziście porsche – ok. Ale knajp wzbraniać? :)
Odpowiedz
Lelum Napisał:
październik 26th, 2010 o 16:38
Ejże, naprawdę wolisz rzemieślniczą komerchę od ukrytej wartości?
Poza tym właśnie pozbawienie się knajpy może być wyrazem najwyższej ascezy. I o to chodzi ;-).
Odpowiedz
S.T. Napisał:
październik 26th, 2010 o 16:51
Wolę ironicznie przyznać się do rzemieślniczej komerchy, i to raczej nie z poziomu porsche, tylko dobrych butów na zimę dla dzieciaka i paru flaszek wina, niż farbować nieudacznictwo (które bez wątpienia jest również moim udziałem, w końcu zostałem pisarzem ponieważ nic innego nie umiem) na ascezę i Prawdziwą Sztukę.
Prawdziwa Sztuka zdarza się całkowicie niezależnie od pieniędzy. Są pisarze dobrzy i kiepscy, są bogaci i są głodujący i te grupy się w żaden sposób nie pokrywają. Z różnych kombinacji – dobrego bogatego, kiepskiego bogatego, głodującego bogatego i głodującego kiepskiego (to dopiero herosi! Szacun!) najbardziej podoba mi się bycie dobrym i bogatym.
A pokusami bogactwa będę się martwił i heroicznie się z nimi mierzył kiedy już staną się moim udziałem. Na razie mam inne, nieco bardziej palące problemy.
Odpowiedz
Lelum Napisał:
październik 26th, 2010 o 17:49
Jasne, wszystko jest bardziej skomplikowane niż się komukolwiek wydaje: to, co dla jednego jest teoretycznym przypadkiem, dla drugiego jest samym życiem. Nie chciałam Cię prowokować do oświadczeń, tylko zwrócić uwagę na pewną sferę, która jest źródłem wszystkich naszych sukcesów (o istnieniu której trzeba wiedzieć, która trzeba chronić za wszelką cenę, a o ktorej nie da sie mowic w ramach takiej jak tu „dyskusji”). Dzięki.
Odpowiedz
25 października 2010 o 22:24
Szczepanie, trochę mnie Twojego czytelnika zaskoczyłeś. Oby Ci Naczelny nie narzucał o czym pisać. Bo wiesz, nie chce żebyś stał se drugim Wołkiem. Poza tym trochę mnie dziwi ze pracujesz w gazecie w której pracuje pewien znany Konfident! Ale w końcu to twoja sprawa i sam wiesz czy ci to przeszkadza czy nie.
Tak czy siak powodzenia.
Odpowiedz
S.T. Napisał:
październik 25th, 2010 o 22:47
Narzucał? On mi te felietony dyktuje przez telefon, ja tylko nazwisko daję.
Zastanawiam się, czy jest jeszcze jakaś bariera absurdu, jaką można w tej pociesznej dyskusji przekroczyć.
Odpowiedz
25 października 2010 o 22:52
@Lelum – czego miałby ten wywiad dowodzić? Że ludzie, którym nie podoba się publikowanie ST w „Polityce” zazdroszczą mu tego? Są od niego mniej zdolni? Co do tego drugiego – nie wykluczam, ale niech i ci maluczcy mają prawo do oceniania postawy Wielkiego Pisarza. Chociaż teraz to pewnie nie tylko redakcja „44”, ale i Salon stanie w jego obronie.
Odpowiedz
26 października 2010 o 16:17
Dla jasności: nie pochwalam publikowania w Polityce, bo nie rozumiem, czemu młody, buntowniczy talent wspiera medialny monopol komucholiberalnych wieprzy, zamiast pracować u podstaw nad czymś nowym. Natomiast ten wywiad pokazuje m.in., że pewne wybory mogą być niejednoznaczne i irracjonalne i że sztuka wcale nie musi na tym ucierpieć.
Odpowiedz
28 października 2010 o 7:45
http://wojciechwencel.blogspot.com/p/walka-cywilna-2010.html
Odpowiedz
Kombatant Napisał:
październik 28th, 2010 o 9:35
http://wroclawzwyboru.blox.pl/resource/monopoly_game.jpg hehe
Odpowiedz
Lelum Napisał:
październik 28th, 2010 o 10:08
„Utrzymywanie na najwyższym poziomie poczucia humoru narodowego…”
O to to! :-DDDDDDDDDDDDDD
Odpowiedz
Abdul Napisał:
grudzień 23rd, 2010 o 22:48
Syćko fajnie, ale czy Wencel jeszcze jest poetą? A z drugiej strony czy jest prawicowcem? Bo jakże może nim być ktoś, kto umniejsza wartość 10 kwietnia 2010, nazywając tamte wydarzenia „katastrofą Smoleńską”?!?? To „Katyń 2” albo „aneks do listy katyńskiej”, a nie jakaś tam „katastrofa smoleńska”. Co ma do rzeczy, zupełnie przypadkowy, Smoleńsk?
Odpowiedz
28 października 2010 o 9:36
No i?
Odpowiedz
S.T. Napisał:
październik 28th, 2010 o 14:05
A co ma być? Ani chybi pisarze, poeci i publicyści wyznający zasady Walki Cywilnej (w skrócie: WC) muszą się zrzeszyć, wybrać egzekutora, następnie egzekutor ów torturami (głośną lekturą dzieł zebranych Kuczyńskiego) wymusi od niejakiego Studyty mój nr telefonu, zadzwoni, powie „W imieniu Rzeczpospolitej” po czym zostanie mi przesłany e-mail, z DW do wszystkich kolaborantów również (żeby przykład był), w którym kolektyw WC nakaże mi, abym się sam niezwłocznie zastrzelił ku chwale Ojczyzny i jej Ducha.
Odpowiedz
29 października 2010 o 19:20
Co Pan Taki wojowniczy? To, że nie podoba nam sie tygodnik „Polityka” to chyba jeszcze nie myślozbrodnia?
My wiemy, że to Niezbędnik Inteligenta sie kłania
Odpowiedz