Na stronie internetowej pisma „Pressje” Adam Leszkiewicz recenzuje recenzję Andrzeja Horubały z tomiku Wojciecha Wencla „De profundis”.
W tekście pt. „Nasz głos w sprawie Wencla: Wariat czy wieszcz?”, wyrażającym – chyba tak to należy rozumieć – opinię całego krakowskiego Klubu Jagiellońskiego, wydającego „Pressje”, autor stwierdza, że „Szkic [Horubały], rozpoczynający się jako krytyczny tekst o poezji Wojciecha Wencla, zaczyna się rozmywać, aż w końcu czytelnik zadaje sobie pytanie: o co, bo widać już, że nie o poezję, chodzi Horubale?”. I zaraz sam sobie odpowiada: „Ostatnia część tekstu (<Nekrofilia w pakiecie>) przynosi rozwiązanie zagadki: pod pozorem omówienia <De profundis> Wencla Horubała postanowił wygłosić manifest, który można streścić słowami: tak, jestem katolikiem i patriotą, ale nie utożsamiam się z Rymkiewiczem, Wenclem i redaktorami pisma <Czterdzieści i Cztery>, wszyscy oni są niemądrzy i niezdrowi”.
Leszkiewicz wytyka Horubale niedostatki logiczne i lekturowe: „Krytyk zarzuca Wenclowi, że uniwersalistyczne przesłanie Dobrej Nowiny sprowadza do głoszenia chwały cierpiącej Polski, że <nie odrobił lekcji z Mickiewicza>. Zarzut nieortodoksyjnego mesjanizmu? Można tezę Horubały odwrócić i powiedzieć, że wiersze z <De profundis> cierpienie narodowe wpisują w uniwersalistyczne przesłanie Dobrej Nowiny. Jeżeli zaś chodzi o <odrabianie lekcji z Mickiewicza>, to może Horubała powinien sięgnąć po <Czterdzieści i Cztery>, od którego redakcji tak się odcina – w drugim numerze pisma prof. Bogusław Dopart w wywiadzie z Martą Kwaśnicką mówi o ortodoksyjności idei mickiewiczowskiego mesjanizmu zawartej w III części <Dziadów>”.
Publicysta „Pressji” konkluduje: „Wypadałoby się jednak zgodzić z Horubałą w jednym miejscu: niepokojące, budzące nawet niesmak są wiersze, w których, jak pisze krytyk, <Wencel ogląda zdjęcia trupów> (<Wołyń 1943>, <Wyklejanka>). W tych utworach bowiem fotografie bestialsko zmasakrowanych zwłok stają się przyczynkiem do estetycznych (!) rozważań: poeta przywołuje freski Fra Angelico, porównuje układanie zwłok do tworzenia wyklejanki, mordowanie do tworzenia dzieła sztuki – wprawdzie ta estetyczna kontemplacja jest tu jedynie środkiem, który ostatecznie ma odsyłać do rzeczywistości wyższej, jednak pozostaje wrażenie, że nastąpiło tu pomieszanie porządków i doszło do przekroczenia pewnej granicy. Trafność choćby tego zarzutu Horubały wskazuje, że tomik Wencla domaga się uważnej lektury, interpretacji, rzetelnej oceny – niezbędne jest jednak przy tym podejście do <De profundis> bez wcześniejszego założenia, że mamy do czynienia z dziełem <oszalałego z rozpaczy> albo, jak kto woli, natchnionego wieszcza. Te wiersze zasługują na uczciwe odczytanie i ocenę”.