Najnowszy „Plus-Minus”, sobotnio-niedzielny dodatek do „Rzeczpospolitej” przynosi dalszy ciąg dyskusji na temat twórczości Wojciecha Wencla, neomesjanizmu i „Czwórek”.
Rafał Tichy w tekście pod wiele sugerującym, a zarazem prowokacyjnym tytułem „Puste groby historii” stwierdza m.in.: „O co naprawdę chodzi Andrzejowi Horubale w krytyce tomiku <De profundis> Wojciecha Wencla? (<Patriotyzm w trupim pyle>, <Rz> z 27-28 listopada br.). Raczej nie o jego stronę ściśle poetycką, skoro sam przyznaje, że jeśli chodzi o warsztat, mamy tu do czynienia z dużym kunsztem. Tym, co budzi jego niezgodę, zakłóca odbiór tych wierszy i każe tak nisko je oceniać, jest ich treść, a dokładniej – świat wartości, do jakich się odwołują”.
Tichy dalej zauważa: „Horubale chodzi zwłaszcza o nurzanie się przez poetę w śmierci i cierpieniu przy okazji kontemplowania tragicznych wydarzeń z narodowej historii, takich jak zbrodnia katyńska, powstanie warszawskie czy ostatnio katastrofa smoleńska, i budowanie na tym jakiegoś wyższego doświadczenia duchowego. To te treści sprawiają, że magia formy pryska. Wencel był dobrze rokującym poetą, gdy w natchnieniu sławił uroki picia śliwowicy, natomiast przepadł, gdy zaczął się oddawać nastrojom martyrologicznym i narodowemu cierpiętnictwu”.
Z kolei w tekście Andrzeja Horubały „Uwaga na płaczka”, będącym odpowiedzią na opublikowaną tydzień wcześniej polemikę Macieja Urbanowskiego czytamy: „Dla mnie jest rzeczą groźną, gdy poezję obywatelską uprawiają ludzie, którzy refleksję o narodzie sprowadzają do apoteozy niewinnego cierpienia i funeralnych wzdychań i po prostu lubią trupy i masakry. Naprawdę, to Wencel, a nie ja, zawiesza na swym blogu link do fotek zwłok ludzkich…”.