Na stronach internetowych „Tygodnika Powszechnego” ukazała się dyskusja „Obywatele i lud Boży” – zapis rozmowy z Leszkiem Jażdżewskim („Liberté!”), Michałem Łuczewskim („44”), Michałem Sutowskim („Krytyka Polityczna”) i Karoliną Wigurą („Kultura Liberalna”). Redaktor „Czwórek” poszukuje współczesnego Kieślowskiego i twierdzi, że „społeczeństwo obywatelskie to mało inspirujące wyzwanie. Polacy powinni stać się Ludem Bożym”.
Łuczewski zauważa: „Andrzej Kijowski kiedyś opisywał papieską pielgrzymkę: przychodzimy na miejsce spotkania, jesteśmy wściekli, jest gorąco, jest nas za dużo, ale po pewnym czasie zaczynamy się modlić, zestrajać we wspólnej liturgii, my, beznadziejni Polacy nagle przeanielamy się. To jest właśnie Lud Boży. Inny przykład to Solidarność, ruch, który dawał Polakom sens bycia. Przez jeden moment w historii wiedzieliśmy, kim jesteśmy, mieliśmy poczucie wagi tego, co się dzieje, duch dziejów umówił się na spotkanie z Anną Walentynowicz. Solidarność była zwielokrotnioną pielgrzymką. Ludem Bożym na wielką skalę. I to jest dla nas podstawowy punkt odniesienia”.
Dalej czytamy: „Oczywiście, ten moment duchowej przemiany trudno przekształcić na moment polityczny. Po pielgrzymce rozchodzimy się do domu, a po Solidarności nadszedł stan wojenny. Chrześcijańscy mistycy, Max Weber i Jarosław Gowin mieli rację: polityka to sfera demonów. Jak się w niej nie zatracić? Konieczne jest uprawianie mediacji między duchem a materią. Takiej mediacji dokonuje Zdzisław Krasnodębski, twierdząc nieco ekstrawagancko, że modernizacja jest w istocie realizacją słów Jana Pawła II: <Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi>. Niedawna konferencja <Polska: wielki projekt> przekładała modernizację na konkrety: długoterminową strategię rozwoju Polski, edukację, naukę, sądownictwo, ład medialny, politykę energetyczną, stosunki zagraniczne itp. Wreszcie ostatnią mediacją byłoby wdrożenie tych strategii. Pytanie tylko, czy Duch przetłumaczony na język reform jest tym samym Duchem, od którego rozpoczęliśmy. Każde środowisko odpowiada na to pytanie na swój sposób”.
28 października 2011 o 15:01
To była ciekawa debata, ale hasło „Lud Boży” nie zostało przekonująco rozwinięte — poza anegdotą z Kijowskiego i odwołaniem do „S”.
Co to konkretnie miałoby znaczyć dziś?
Ostatnie takie wspólne poruszenie Polaków miało miejsce po śmierci JPII. Na język reform miał przełożyć to PO-PiS. I co?
Kolejne próby budowania „Ludu Bożego” kończą się na, kamienowaniu „wrogów ludu” i biadoleniu nad wszechpotężnymi siłami Ciemności, które uniemożliwiają.
Odpowiedz
12 listopada 2011 o 21:32
40i4 wielu poszukuje jego imienia a kim on by był jak by cały świat znal jego imię czy zniewoliła by wtedy jego sława? jak by się mogła rozwijać jego dusza..? czy duch nie potrzebuje czystości i wyciszenia? 40i4 jego namacalne imię tworzy się w momencie jak poznaje prawdę sam odkrywa swoje przeznaczenie w ten czas liczba staje się imieniem.
Odpowiedz