Znaczną część nowego, piątego, numeru naszego pisma poświęciliśmy zagadnieniu grzechu strukturalnego. Blok wywiadów podejmujących tę tematykę przygotował redaktor naczelny „44 / Czterdzieści i Cztery” – Marek Horodniczy, który napisał także tekst wprowadzający czytelnika w problematykę związaną z grzechem strukturalnym. Poniżej publikujemy ten wstęp zatytułowany Imperium zła. Struktury grzechu we współczesnym świecie. Zapraszamy do lektury!
MAREK HORODNICZY, Imperium zła. Struktury grzechu we współczesnym świecie
Grzech strukturalny jest jednym z kilku pojęć sformułowanych w obrębie nauczania społecznego Kościoła, które i wyprowadzają z dobrego samopoczucia w równej mierze teologów i duszpasterzy, co samych wiernych, a nawet ludzi wrogich Kościołowi. Być może pojęcie „grzechu strukturalnego” wciąż nie uzyskało rozgłosu porównywalnego do wrzawy, która wybuchła wokół „cywilizacji śmierci” czy „grzechów Kościoła”, ale wydaje się, że tylko kwestią czasu jest wybuch tej tykającej od dawna bomby zegarowej. Dlaczego warto zastanowić się nad definicją i zakresem oddziaływania grzechu strukturalnego (GS), który w dokumentach i opracowaniach bywa też określany „strukturami grzechu” (SG)?
Otóż zaskakująco dużo patologii zsekularyzowanych (i nie tylko zsekularyzowanych) obszarów życia można dziś tłumaczyć za pomocą tego pojęcia. Można, i tak się niejednokrotnie dzieje. Problem w tym, że posługujący się wspomnianymi określeniami kapłani, naukowcy i publicyści w najlepszym razie uciekają się do intuicji, wywiedzionej z ogólnej wiedzy o nauczaniu społecznym Kościoła, w najgorszym zaś przypadku popełniają błąd logiczny, ponieważ próbują objaśnić nieznaną rzeczywistość niejasnym określeniem (ignotum per ignotum).
Taką praktykę można oczywiście jakoś usprawiedliwić. Według mojej wiedzy nie stworzono dotąd satysfakcjonującej definicji GS, która uwzględniałaby różnorakie jego mechanizmy uruchamiane przez działanie związanych z nowoczesnością „rzeczy nowych” (okreslenie nawiązujące do tytułu klasycznej encykliki Leona XIII Rerum Novarum). Jak na lekarstwo mamy również opracowań na temat GS (nie tylko prac teoretycznych, ale i – źródłowych dla prób stworzenie definicji – materiałów opisowych). Z pewnością pojęcie to można z pokrewnym terminem „grzech społeczny”. Tak czyni wielu badaczy i teoretyków Katolickiej Nauki Społecznej, niemniej najczęściej poprzestają oni na sygnalizowaniu zależności między oboma, bliskimi w ich przekonaniu, pojęciami. Rzadziej natomiast udaje im się wykazać faktyczne istnienie takiego związku. Opracowania tego typu grzeszą zatem poziomem ogólności i brakiem precyzji. Zwykle nie odnoszą się również do konkretnej rzeczywistości. Grzech społeczny to w istocie społeczne konsekwencje grzechu indywidualnego – coś, co jest oczywiste dla każdego, kto przyjmuje naukę Kościoła o grzechu. Nasze grzechy przynoszą szkodę innym: najbliższym, znajomym, ale także całej wspólnocie ludzkiej.
Natomiast grzech strukturalny jawi się jako konsekwencja zarówno grzechu indywidualnego, jak i społecznego. Jest to grzech, który zakotwiczył w różnorakich strukturach i, na skutek legalizujących go mechanizmów prawnych bądź obyczajowych, sam staje się obowiązujacą normą. Często normą, nad której prawdziwością i dopuszczalnością już się nie dyskutuje. Grzeszna struktura potrafi przyjmować na siebie odpowiedzialność za grzechy indywidualne i „wyzwalać” z poczucia winy tych, którzy w niej uczestniczą. Cechą charakterystyczną GS jest także na tyle skuteczne „uniezależnianie się” od konkretnych, grzeszących ludzi, że późniejsze ustalenie czyje i jakiego typu działania legły u podstaw grzesznej struktury staje się właściwie niemożliwe.
Sama tendencja do używania pojęć GS lub SG wskazuje, że ogromny zakres zagadnień obejmujących działalność ludzi w różnego rodzaju strukturach (politycznych, ekonomicznych, naukowych, biznesowych czy medialnych) wymyka się dziś tradycyjnemu opisowi etycznemu. Z drugiej zaś strony, dowodzi pojawieniu się naturalnej potrzeby stworzenia komunikatywnego opisu zastanej (często niezrozumiałej) rzeczywistości. Bardzo ciekawy wydaje się również proces stosowania pojęć GS i SG poza dziedzinami zajmującymi się pierwotnie opisem i interpretacją społecznych struktur, tzn. polityki, prawa, życia społecznego i ekonomi. Dziś ten sposób myślenia aplikowany jest do nauk przyrodniczych i ścisłych (medycyna, genetyka, informatyka, biologia), biznesu (życie korporacyjne, tzw. etyka biznesu), spędzania wolnego czasu (zarządzanie pracownikiem po godzinach pracy), sztuki (sztuka nowoczesna, architektura) czy nowoczesnych form komunikowania (gł. internet).
Coraz częściej stajemy przed dylematami, których rozwikłanie przekracza proste wybory moralne. Chcemy postąpić zgodnie z własnym sumieniem, ale stajemy przed rządzącą się swoimi prawami strukturą, z którą – po ludzku – nie mamy najmniejszych szans. Kilka pierwszych z brzegu przykładów: czy będąc lekarzem ginekologiem możemy – nie ponosząc konsekwencji zawodowych – nie zabić dziecka poczętego podczas gwałtu? Czy pracując w aptece oferującej klientom środki antykoncepcyjne, możemy zgodnie z sumieniem odmówić ich sprzedawania? Jak nie narazić dziecka na społeczny ostracyzm kiedy zabraniamy mu uczestniczyć w szkolnych zajęciach z „wychowania seksualnego” i pogadankach na temat tolerancji wobec homoseksualnego „stylu życia”? A co z płaceniem abonamentu na telewizję promującą zły gust, wulgarność i naganne obyczaje?
Grzech strukturalny w nierozerwalny sposób łączy się też ze zmianą znaczenia słów, jakimś rodzajem diabolicznej manipulacji semantycznej, której efektem jest zamiana znaczeń tradycyjnych pojęć. Dzieje się to dzisiaj nagminnie i nie sposób utożsamić tego procesu jedynie z ekspansją rozmaitych ideologii. Ideologie bowiem, żeby móc mieć wpływ na język, muszą najpierw uzyskać aprobatę grup wpływu, polityków, wreszcie organów państwa i, last but not least, masowej opinii publicznej. Przykłady można mnożyć: rodzina, małżeństwo, własność, miłość, wychowanie… Zmiana znaczenia słów wydaje się szczególnie niebezpieczną praktyką, słowo niesie bowiem w sobie potencjał sprawczy – potrafi dać życie, potrafi też zabić.
Nowy numer „44 / Czterdzieści i Cztery” poświęcamy w znacznej części grzechowi strukturalnemu. Jesteśmy przekonani, że pojęcie to, a przede wszystkim cały kompleks zjawisk, które opisuje, przynależy do obszaru zagadnień znamionujących czasy ostateczne. Wydaje się, że w niektórych swoich przejawach (przede wszystkim w zgoła alchemicznych manipulacjach semantycznych mających na celu zamianę zła w dobro) tworzenie kolejnych struktur grzechu przypomina wręcz właściwe antychrystowi małpowowanie Chrystusa. Będziemy szczęśliwi, jeżeli materiały zawarte w pierwszej części numeru staną się zachętą do podjęcia systematycznych badań nad tym zagadnieniem.