Tłumaczenie to ryzykowna sprawa. Tak przynajmniej wynika z tekstów Margaret Barker i jej krytyki przekładu Księgi Rodzaju. Zdaniem biblistki zamiast dnia pierwszego powinniśmy mówić o Dniu Jeden, co ma duże znaczenie teologiczne. A tak brzmi pointa dotycząca roli tłumacza: „Starożytni tłumacze, w przeciwieństwie do wielu współczesnych, nie zmieniali tekstu, gdy zauważyli coś, co mogło wydawać im się błędem. Zachowali to, co było zapisane, i potem zastanawiali się nad zawartą tam tajemnicą.”