Czerwcowy numer „Nowej Fantastyki” (nr 6 / 2009), który wkrótce trafi do sprzedaży, przynosi nowe – znakomite! – opowiadanie Szczepana Twardocha „Dwie przemiany Włodzimierza Kurczyka”. Poniżej jego fragment udostępniony na oficjalnej witrynie czasopisma.
„Waldemar Kurczycki nie czuje się do końca sobą i dlatego zaczyna szperać po szafach i komodach. Bardzo delikatnie, tak, aby właściciel lub właściciele nie zorientowali się, że grzebał w ich prywatnych rzeczach. Nie wstydzi się tej niedyskrecji, bo Waldemar Kurczycki niczego się nie wstydzi. W szafie, w pokoju mamusi Włodzimierza Kurczyka Waldemar Kurczycki znajduje pudełko ze zdjęciami. Przegląda fotografie, stara się zachować ich porządek.
Znajduje zdjęcie, którego nie widział Włodzimierz Kurczyk. Mamusia Włodzimierza Kurczyka około pięćdziesiątki, stoi obok bardzo do niej podobnego mężczyzny w tym samym, co ona wieku. Potem inne. Dwójka dzieci w wieku około trzech lat, chłopiec i dziewczynka. Trzymają się za rączki. Chłopiec patrzy przerażonymi oczami w obiektyw, dziewczynka jest spokojna, jej czarno-białe usteczka układają się w poważny uśmiech.
Waldemar Kurczycki jest pewien, że zdjęcie przedstawia małego Włodzimierza Kurczyka, dziewczynką, która trzyma go za rękę jest zaś Kalina. Kalina Kurczyk.
Kurczycki wkłada zdjęcia do pudełka. Zamyka pudełko. Chowa je do szafy. Zamyka szafę, przekręca wątły kluczyk, ale wie, że nie zamknie tam Kaliny. Nie rozumie jeszcze wszystkiego, ale rozumie już bardzo wiele. Nie rozumie, na czym polegała przemiana Włodzimierza w Waldemara, nie rozumie istoty jego związku z Kaliną, nie wie kim jest, zastanawia się nawet, czy w ogóle jest, czy nie zniknął – ale rozumie, dlaczego Włodzimierz Kurczyk spotkał Kalinę. Spotkał ją, ponieważ Kalina jest jego bliźniaczą siostrą.
Bałby się, gdyby był Włodzimierzem. Ale jest Waldemarem, więc uspokaja drżenie rąk, nalewając sobie z piersiówki duży kieliszek remy martin. Wściekli bogowie samotnego oczekiwania prowadzą jego usta do zaokrąglonego skraju szkła, koniak pali mu usta, wypala okładający język i wargi osad z wysychającej w ustach śliny, bogowie samotnego oczekiwania podsuwają mu myśli o ucieczce.
Ucieczka jest niemożliwa. Stukają na schodach jej obcasy, jej sucha dłoń dotyka stuletniej poręczy, wygładzonej dłońmi katowickich mieszczan.
Nie zamknął drzwi na klucz. A teraz bez wątpienia jest już zbyt późno.
Kalina wchodzi do mieszkania mamusi Włodzimierza Kurczyka, do mieszkania w kamienicy przy ulicy Warszawskiej. Mój ukochany. Waldemar Kurczycki wstaje. Kalina obejmuje go. Wygląda pięknie, jak zawsze. Miedziane loki, płaszczyk Burberry, pantofelki o czerwonych podeszwach.
– Mój ukochany. Dam ci moje dziewictwo.”
09 czerwca 2009 o 16:08
Znakomita recenzja hehe ukazala sie http://www.polgej.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=5512&Itemid=4
Odpowiedz