W weekendowym wydaniu „Rzeczpospolitej” w dziale „Plus Minus” zamieszczony został szkic Aleksandra Kopińskiego „Trzy kąpiele w sierpniowym słońcu” – swoiste „podzwonne” dla zrujnowanej pływalni Legii przy ul. Łazienkowskiej w Warszawie.
„Zaniedbana, od lat ziejąca pustką niecka basenu – ultranowoczesnego w momencie otwarcia u schyłku 1928 roku – znajdowała się w tak złym stanie, że przeciw jej rozbiórce nie protestowali nawet najradykalniejsi obrońcy zabytków. Dawno już nadawała się tylko do tego, by napełnić ją wspomnieniami o minionych dniach świetności. Nie wszystkie z tych wspomnień dotyczą jednak emocji sportowych – pisze Kopiński. – W czasach swojej międzywojennej świetności pływalnia Legii była bowiem przede wszystkim ważnym ośrodkiem życia towarzyskiego Warszawy. Miejscem spotkań, w którym po prostu wypadało bywać. Wiele toczonych tam wówczas rozmów i zaobserwowanych zdarzeń utrwalonych zostało w literaturze pięknej, pamiętnikach i publicystyce.”
Trzy takie tuż przedwojenne literackie „kąpiele w sierpniowym słońcu” – Stanisława Piaseckiego, Leopolda Tyrmanda i Czesława Miłosza – przypomina autor w swoim tekście.
31 sierpnia 2009 o 23:37
Obsi (jakoś to się musi zdrabniać), artykuł miód malina, ale w odpowiedzi na list do Rzepy (o Tyrmandzie) to już pojechałeś był. Powoływać się na beletrystykę Mackiewicza jako źródło historyczne kompromitujące AK na Wilenszczyznie? Na dodatek w sprawie pisania do kolaboracyjnych gadzinówek to chyba powoływanie się na Mackiewicza jest taktycznie wątpliwe. Poza tym jemu, czytałem, AK też „udzieliła zgody” na wyjazd do Katynia.
Czy naprawdę aż tylu wtedy było młodych endeków? Aż dreszcze człowieka ogarniają…
Odpowiedz
Obserwator Napisał:
wrzesień 1st, 2009 o 9:08
Przeczytaj te materiały ws. Krawca. Historycy litewscy już dawno uznali Macka i Sergiego za pierwszorzędne źródła, z pewnością wiarygodniejsze od inwalidzkich wspominek emigranckich. „Nie trzeba” zawiera pod lekko tylko pseudonimowaną historię najważniejszych spraw AK w Wilnie pod Niemcem. „Dla honoru” też bardzo pouczające.
JM o „zgodę” wystąpił, żeby mu jakiś dureń z rozkazem nie wpakował magazynku pod żebro. A i tak się nie ustrzegł. Na szczęście tę rolę przydzielono Sergiemu, który odmówił wykonania, dlatego w ogóle mamy o czym dziś rozmawiać.
A w ogóle to takie zamknięcie na naj(po)nowocześniejszą metodologię badań w Twoim przypadku niezmiernie mnie dziwi :-)
Odpowiedz