No to mamy koniec historii, ponowoczesność, postpolitykę i te sprawy. A przejawem tego są tak zwane wojny kulturowe, które rzecz jasna żadnymi wojnami w potocznym rozumieniu tego słowa nie są. Niegdyś ludzie pojedynkowali się o honor, a królestwa i księstwa walczyły o terytoria oraz bogactwa. Z tego, co pamiętam, w Kodeksie Boziewicza – obowiązującym w międzywojennej Polsce na zasadzie prawa zwyczajowego – sodomita nie miał zdolności honorowej.
Swego czasu znany rosyjski dziennikarz, robiący za konserwatystę w ramach szerokiego frontu proputinowskiego, Michaił Leontiew w rozmowie ze mną ciekawie stwierdził: „W epoce postmodernistycznej z procesu wyborczego i w ogóle z dyskursu publicznego eliminowane są kwestie stricte polityczne. Zamiast tego przedmiotem debaty stają się style życia, np. związki homoseksualne. A przypomnijmy, że nowożytny parlamentaryzm ukształtowały dyskusje o tym, na jakie wojny powinny iść podatki, a na jakie nie”.
Jak więc jest teraz? Wytacza się procesy o porównanie jednego rodzaju sodomii do innego. Cóż za upadek. Ale upadkiem jest nawet bycie pozwanym w takim procesie i uczestnictwo w nim, chociaż dzieje się to przecież wbrew intencjom pozwanego (ale są pewnie i tacy – dowodów nie mam, to tylko domniemania – co specjalnie prowokują). No bo co jak co, jednak taki proces to wielka szansa zostania męczennikiem. W wojnie kulturowej rzecz jasna. Cóż, jaka wojna – takie męczeństwo. Tomku, racja jest po Twojej stronie (jak trzeba będzie podpisać jakiś list w obronie, przypuszczam, że podpiszę), ale czy naprawdę nie czujesz się zażenowany tym, że musisz brać udział w takim spektaklu?
Filip Memches
28 grudnia 2009 o 1:03
Wybór przeciwnika mówi wszystko o powadze i sensie podejmowanej walki.
Odpowiedz
28 grudnia 2009 o 12:00
Hm, my tu mamy taki George-Kreis i zajmujemy się wyższymi, tajemnymi sprawami, a co Ci bojówkarze ze Sturmabteilungen wyprawiają to może i owszem, słuszne jest, ale strasznie wulgarne jakieś…
Odpowiedz
28 grudnia 2009 o 12:38
Ale o co chodzi? O jakiego Tomka?
Odpowiedz
Sławuś Napisał:
grudzień 28th, 2009 o 12:43
Wilmowskiego, jak rozumiem. Znów wdał się w jakieś tarapaty abroad.
Odpowiedz
Wiesiu Napisał:
grudzień 29th, 2009 o 12:49
Chłe chłe re chłe
Odpowiedz
28 grudnia 2009 o 13:01
Tomek w krainie tęczy… :-)
Odpowiedz
28 grudnia 2009 o 14:28
Wniosek Pana Memchesa chyba słuszny – głównie na poziomie estetycznym :-) Dziwię się tylko jego zdziwieniu. Rzeczywistość po prostu nie znosi próżni. Złe wojny wypierają dobre… A wina pierworodna skazuje nas na permanentną wojnę z grzechem – nie tylko w wymiarze indywidualnym i społecznym ale także – kulturowym. W obronie przysłowiowego Tomka powiem tylko, ze chociaż teraz wojna z pedałami wydaje się niesmaczna i odrobinę groteskowa, to za jakiś czas przejdzie w fazę łamania kołem i zgniatania genitaliów. Lud potrzebuje igrzysk. Wtedy pewnie nie będzie to tylko kwestia smaku i zażenowania. Od siebie dodam, ze wolałbym takich opresji nie doczekać.
Odpowiedz
Godfrid Napisał:
grudzień 28th, 2009 o 15:07
Lamanie kolem i wykrecanie jajek jest nieestetyczne i malo medialne. W modzie beda chemiczne plukania kory muzgowej.
Odpowiedz
28 grudnia 2009 o 16:06
cusz, mię się wydaję, że agresywne kołtuństwo, odnajdujące w uczuciu podszytego lękiem wstretu & pogardy dla pedałów wspólny grunt kulturowy z szerokiemy masamy, jeszcze przez wiele lat będzie w Polsce wiekszym zagrożeniem dla wolności ędywidualnej niż przerażajace zastępy kastrujących chemicznie homoseksualistów. Ale jesli ktoś priorytetowo walczy z grzechem i szatanem to niekoniecznie musi się takimi kwestiami jak wolności burzuazyjne przejmować, ja to rozumię.
Odpowiedz
29 grudnia 2009 o 10:47
granat wybuch w szambie a growno wpadlo w wentylator hehe
http://www.rp.pl/artykul/118849,412227_Sprawa_kozy_podzielila_gejow.html
Odpowiedz