W bieżącym wydaniu „Gościa Niedzielnego” (nr 2 / 2010) Wojciech Wencel w felietonie pod wymownym tytułem „Klęska polskiej poezji” krytykuje wydany niedawno zbiór wierszy Jana Polkowskiego „Cantus”.
„Z entuzjazmem przyjąłem wiadomość, że Polkowski wraca po blisko dwudziestu latach z tomem nowych wierszy. Czyżby ponownie otrzymał misję szukania prawdy? – pisze poeta z Matarni. – Nic z tych rzeczy. Wiersze z tomu <Cantus> porażają wielosłowiem i duchową pustką. Za wszelką cenę chcą się podobać. Są jak dekoracje z papier-mâché albo jak pieśni sztucznego słowika, który w baśni Andersena błyszczał na dworze chińskiego cesarza. Nie chodzi o to, że nie mówią już o Polsce. Chodzi o to, że ich źródłem jest estetyka, a nie rzeczywistość. Jako żywo przypominają egzaltowane epifanie Adama Zagajewskiego, pełne opisów letnich spacerów po starannie przystrzyżonym parku.”
16 stycznia 2010 o 14:08
Nareszcie po niepojętych peanach na cześć w „GW” (Franaszek – to zrozumiałe) i „Rzepie” (Horubała… dlaczego?!) ktoś obnażył to, co wyłazi z każdego wersu tomiku JP: nadętą grafomanię. Szapoba, WW!
Odpowiedz
krzysztof Napisał:
styczeń 16th, 2010 o 16:58
Nadęta grafomania to taka sama przesada jak zachwyty Horubały. „Cantus” nie jest aż tak zły, momenty ma. Tylko niestety momenty przykryte albo wielosłowiem albo czymś pretensjonalnym. W efekcie tom na pewno nie wybitny, ale też nie bardzo zły. Klasa średnia. Mnie osobiście bardziej rozczarował „Czarny Kwadrat” (od Polkowskiego lepszy, ale też i oczekiwania, po świetnym „Te Deum”, większe były).
Odpowiedz
16 stycznia 2010 o 14:20
A too znaccie:
‚w dzisiejszym Dużym Formacie dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego p. Jan Ołdakowski pytany na jakie kulturalne zakupy przeznaczyłby 100zł odpowiedział, że m.in. na nową książkę Jana Polkowskiego, którego scharakteryzował jako wybitnego przedstawiciela pokolenia „brulionu”‚
http://kumple.blog.pl/komentarze/index.php?nid=14576280
Bo ja siię uśmiałamm!!
Odpowiedz
16 stycznia 2010 o 22:39
1)nie jest prawdą, że wiersze w tomie „Cantus” „nie mówią już o Polsce”. Mówią i można na to przytoczyć dowody z samego zbioru. Chyba, że Wojeciech Wencel sam tylko pobieżnie przejrzał książkę Polkowskiego,co swego czasu zarzucił krytykom „Czarnego kwadratu”
2)Na podanej stronie nie można znaleźć tekstu Mistrza, więc trudno coś więcej komentować. Z pewnością sięgnę po wersję papierową.
3)Czytając najnowszą poezję Polkowskiego nie mam w każdym razie poczucia „przegadania” lub „sztuczności”, ale autentycznego przeżycia i poszukiwania sensu oraz Boga. Pisać, że źródłem tej poezji jest „estetyka”, gdy można w niej znaleźć parę naprawdę przejmujących wierszy, dla których inspiracją wydaje się być odejście matki, zdaje mi się nieco dziwnym, jeśli nie efekciarskim poszukiwaniem odmiennego od reszty spojrzenia na tę książkę. Ale nie znam całości felietonu.
4) „Te Deum” nie jest niestety wcale „świetnym tomem”. Jest w nim natomiast parę poruszających, dobrych wierszy.
Odpowiedz
Pilecki Napisał:
styczeń 16th, 2010 o 23:44
Niezaleznie od tego czy horubala czy WW ma racje co do Polkowskiego, zdziwil mnie styl artykulu horubaly: pochlebny. horubala ktory nawet gdy chwali to gani (pamietacie teksty o Bobkowskim i Herlingu?) Polkoskiego tylko chwali, chwali, chwali… Dlaczego?
Odpowiedz
Obserwator Napisał:
styczeń 17th, 2010 o 19:18
Może chciał rzecz załatwić metodą Zoszczenki? ;-) Jeśli tak, to mu nie wyszło.
Odpowiedz
Pilecki Napisał:
styczeń 18th, 2010 o 12:50
Zauwzmy ze horubala pochwalil-zjechal nawet walca, choc to taki nonkonformista. co do zoszczenki, to zdaje sie wiecej horodniczy ma z nim wspolngo niz horubala:
http://www.youtube.com/watch?v=AoeTbdlbqwM
Odpowiedz
17 stycznia 2010 o 9:29
Tak, Hrubała ma niezłe odloty, najpierw czochra ostatni klasyczny tom Herberta, a potem podnieca się średnim tomem Polkowskiego. To tak jakby narzekać na Led Zeppelin a odczuwać ekstazę przy longu Trubadurzych!
Odpowiedz
17 stycznia 2010 o 11:19
Poezja to temat przebrzmiały. Dzisiaj prawdziwą sztukę można zobaczyć jeszcze tylko w reklamie.
Odpowiedz
18 stycznia 2010 o 10:38
Chciałem zauważyć, że letnie spacery po strarannie przystrzyżonym parku to również rzeczywistość.
Odpowiedz
Kombatant Napisał:
styczeń 18th, 2010 o 12:10
No wlasnie moze ten Polkowski i Zagajewski maja naprawde takie zajebiste zycie, ze nie sposob sie nim nie podzielic z reszta populacji hehe
Odpowiedz
18 stycznia 2010 o 13:24
Zbigniew Herbert wielkim poetą był.
Zbigniew Herbert jako Led Zeppelin, a może jeszcze lepiej – jako Graf Zeppelin. Jan Polkowski jako Trubadurzy, albo jeszcze lepiej – jako kukuruźnik.
Kto krytykuje Zbigniewa Herberta ma nie po kolei w głowie, bo przecież Zbigniew Herbert świętą krową jest, tzn… przepraszam… narodową świętością jest.
Jan Polkowski jako grafoman.
Myślę, że sam Zbigniew Herbert pękłby ze śmiechu, gdyby to mógł przeczytać.
Odpowiedz
18 stycznia 2010 o 13:25
Przepraszam, powinno być „wielkim poetą jest”, bo przecież: „Herbert wiecznie żywy”.
Odpowiedz
18 stycznia 2010 o 14:21
A ja proponuje tak:
Herbert – Led Zeppelin
Polkowski – Black Sabbath
Wencel – Metallica
Odpowiedz
18 stycznia 2010 o 14:37
a Tadeusz Dąbrowski jako Lighthouse Family
Odpowiedz
Nanek Napisał:
styczeń 18th, 2010 o 15:09
Tadeusz Dąbrowski udzielił dużego wywiadu gazowni, o kobietach, a przede wszystkim o sobie, sobie, sobie, żenua.
Dlatego, niestety:
Tadeusz Dąbrowski – Bon Jovi
Odpowiedz
19 stycznia 2010 o 1:09
Dlatego, niestety:
Tadeusz Dąbrowski ? Bon Jovi
——-
:-) A nie Hanah Montana?
Odpowiedz
19 stycznia 2010 o 13:42
Przeczytałem ten kuriozalny felieton. Gdybym podejrzewał Wencla o złą wolę (a nie podejrzewam), to stwierdziłbym, że to marketing przed wydaniem własnego tomu. Podtrzymuję to, co napisałem wyżej. Chyba czytaliśmy dwa różne tomy poetyckie. Poza tym: „De gustibus non est disputandum”.
Mój niezbyt wyszukany komentarz można znaleźć tutaj:
http://terezjusz.blogspot.com/2010/01/sztuka-miesa.html
A co/kto to jest Hanah Montana? Bo trochę nie jestem na czasie.
A jeśli tak, to Świetlicki to Nirvana.
Odpowiedz
Obserwator Napisał:
styczeń 19th, 2010 o 13:53
Udramatyzowany komentarz zabawny, ale nie wiem, czy zamierzenie, ilustrujący tezy WW, oczywiście z ironią, ale też taką, jakiej ten by tylko mógł sobie życzyć :-)
Odpowiedz
19 stycznia 2010 o 14:08
O kim miałby udzielić wywiadu Tadeusz Dąbrowski, skoro wywiad został przeprowadzony z Tadeuszem Dąbrowskim? Jakoś uczciwiej mówić o sobie niż pisać krytyczne felietony o konkurencji.
Odpowiedz
19 stycznia 2010 o 14:16
Interpretujcie sobie mój „udramatyzowany komentarz” jak się Wam podoba. Moim zdaniem nic nie „ilustruje”, ale robi sobie jaja i nie jest jednoznaczny. A kto zna nieco twórczość Polkowskiego, ostatnie teksty i wywiad z nim, wiec coś niecoś o samym poecie oraz odrobinę zna historię poezji polskiej ostatnich dwudziestu lat, ten będzie wiedział, o co biega.
Bardziej serio może napiszę pod koniec tygodnia, jeśli będę miał trochę czasu (jednak nie obiecuję).
Odpowiedz
19 stycznia 2010 o 14:48
Przede wszystkim Dąbrowski udzielił wywiadu gazowni – to już obciach nieprzeciętny. Hannah Montana.
Poza tym można udzielać wywiadów na jakiś temat, a nie mówić wyłacznie o sobie, o tym, jaki jestem zajebisty od dzieciństwa. To świadczy chyba o kompleksach jakichś… Olbrzymi niesmak. Jednym słowem – trzeba się za tego poetę modlić.
Odpowiedz
Kombatant Napisał:
styczeń 19th, 2010 o 15:58
Ale szef pana redakcji tez udzielil, i co obciach to byl? A Dabrowski musial mowic o sobie bo taka konwencja narzuca cykl o meskosci.
Odpowiedz
Nanek Napisał:
styczeń 20th, 2010 o 8:34
Po pierwsze – Dąbrowski nic nie musiał, tylko chciał. Kto go niby zmusił? Michnik? Konwencja? Śmieszne… Wywiad Horodniczego uważam z perspektywy czasu za mały, bo mały, ale jednak błąd. Celem tych szubrawców od początku stało się zrobienie z Marka debila, który protestuje przeciw IKEI. Ot, nieszkodliwy świr…
Odpowiedz
barbarzyńca Napisał:
styczeń 20th, 2010 o 10:32
co do wywiadu Marka w GW – pelna zgoda, mozna jednak tez popatrzec na to jako na cene, ktora sie zaplacilo za naglosnienie premiery pisma, Marek pozwolil z siebie zrobic nawiedzonego mlodziana, ale w zamian o Czworkach zrobilo sie jakby glosniej, pytanie: czy warto placic taka cene?
Odpowiedz
Nanek Napisał:
styczeń 20th, 2010 o 11:14
Nie wiem, czy warto. Może czasem warto, czasem nie. Moim zdaniem pytanie pozostaje wciąż aktualne i otwarte. Najważniejsze to nie dać się tym skurwielom sprowokować i wpuścić w maliny. Są tego liczne przypadki. Pierwszy z brzegu: Staniszkis zmanipulowana przez Żakowskiego po ujawnieniu listy Wildsteina. Złe nie śpi, gówno zawsze brudzi…
Odpowiedz
Obserwator Napisał:
styczeń 20th, 2010 o 13:37
Z Horodniczego chcieli zrobić religianckiego świra, z Dąbrowskiego – narcystycznego babiarza. IMO ani jedno, ani drugie się nie udało. Jako że ludożerka czyta tylko tytuły i leady, toteż nimi starali się w obu przypadkach maskować samą treść wywiadów. A rozmowa z TD jest za jego sprawą całkiem dowcipna i miła w lekturze, w sam raz na piątkowy wieczór :-)
Odpowiedz
Nanek Napisał:
styczeń 20th, 2010 o 14:50
Sekundkę… O ile w przypadku Marka można mówić o podaniu ręki Belialiowi, by Belial zaryczał i tłum usłyszał o „Czwórkach”, to przypadek TD jest całkowicie niedopuszczalny. Oczywiście dla mnie, dla Nanka.
Odpowiedz
Obserwator Napisał:
styczeń 20th, 2010 o 15:00
A w czym gorsze jest lansowanie za pomocą tych samych narzędzi marki „Tadeusz Dąbrowski” od lansowania marki „Czwórek”?
Odpowiedz
Nanek Napisał:
styczeń 20th, 2010 o 15:38
Różnica jest zasadnicza: czym innym jest promocja – kontrowersyjna, bo kontrowersyjna – pisma, będącego skutkiem twórczych działań wielu osób, do tego pisma o specyficznej, odjechanej tematyce, a czym innym lansowanie siebie jako poety. I to gdzie, na jakich łamach? Poeta wypowiada się poprzez swoje wiersze, a nie przez bełkot o panienkach w gazowni. I do tego jeszcze zdjęcie a la Hłasko. Ale mamy elity, ja pi..ę.
Odpowiedz
Obserwator Napisał:
styczeń 20th, 2010 o 16:24
Etam, różne są autorskie strategie wobec konieczności zdobywania czytelników, żeby wydawcy chcieli w ogóle z danym lyteratem rozmawiać. Ważne, czy poza kreowanym wizerunkiem daje się tam jeszcze znaleźć coś do czytania. A u Dąbrowskiego jest z tym całkiem dobrze, więc Bóg z nim – niech się lansuje choćby i w „Playboyu” ;-)
Odpowiedz
20 stycznia 2010 o 9:16
Nanek – Nie bronię Dąbrowskiego, on się broni (albo i nie) sam. Problem powstaje kiedy np. Gazownia jest patronem prasowym jakiegoś zdarzenia, w którym akurat – nie wiedząc o tym patronacie – bierzesz udział. Można spróbować wykorzystać Gazownię do promocji swoich poglądów.
Odpowiedz
20 stycznia 2010 o 11:48
Z tego, co wyczytałem w wywiadzie z Horodniczym, to kwestia Ikei była w nim wątkiem pobocznym. Większość dotyczyła pisma 44 i apokalipsy. To tytuł – tak mi się wydaje – jest kluczem do odczytania manipulacji GW. Ciekawe w tym kontekście, czy Horodniczy autoryzował ten materiał?
Odpowiedz