Ale właściwie dlaczego Powstanie rozpatrywać w kategoriach politycznych i militarnych? Przecież wiadomo, że tak zwani realiści mają rację. Przecież jasne jest, iż gdyby zaistniały podobne okoliczności, co 66 lat wstecz, to nie należałoby powtarzać scenariusza z przeszłości. Nie ma się więc o co spierać.
Chyba, że uznamy Powstanie za Wydarzenie, za coś więcej niż bezsensowną rzeź. Że spojrzymy na Powstanie nie z perspektywy partykularnej, narodowo-martyrologicznej, lecz z perspektywy szerszej – uniwersalnej, osobowej, Chrystusowej. Z takiej perspektywy wobec której, jakże dziś już banalny, rechot szyderców zostanie przerwany. Z perspektywy przemawiającej do człowieka wykorzenionego, zobojętniałego na bogoojczyźniany patos.
Chodzi więc o Wydarzenie, w zwierciadle którego dostrzeżemy inne wydarzenia, ale już z naszym udziałem. Inne, dużo mniej znaczące z historycznego punktu widzenia, bezsensy, ale do których przyczyniliśmy się my. I przekonamy się, że wszystkie one – i te większe, jak w roku 1944, i te mniejsze, a więc z naszym udziałem – pojawiają się nie za sprawą czy też nie tylko za sprawą Bora, Montera i nas, lecz również, a przede wszystkim Tego, których do tych wszystkich bezsensownych skandali dopuszcza.
Rozum niewiele tu zdziała. Kalkulacje polityczne tym bardziej.
Filip Memches
———
Tekst przytaczamy za stroną internetową autora.
04 sierpnia 2010 o 11:50
W ten sposób można post factum tłumaczyć każde co bardziej nieudane przedsięwzięcie militarne lub polityczne.
Odpowiedz
05 sierpnia 2010 o 11:30
Sądzę, że nie chodzi tu tłumaczenie nieudanego przedsięwzięcia tylko o wpisanie tego faktu
w nasze dzieje, w nas samych. Ofiara powstańców warszawskich jak i innych, którzy oddali życie za Polskę dla mnie jest dowodem na stwierdzenie wieszcza-
„Polska Chrystusem narodów” i patrzenie na to przez ten pryzmat nadaje sens.
Odpowiedz
27 sierpnia 2010 o 7:02
Dziękuję za ten tekst. Bo tam gdzie wszystko wydaje się bezsensem, a koniecznie trzeba „coś” zrobić pozostaje misja. I to jest właśnie sens największy, sens życia. Jeszcze raz dziękuję.
Odpowiedz