W najnowszym numerze Res Publiki Nowej Michał Łuczewski recenzuje książkę Timothy’ego Snydera, „Czerwony książę”, poświęconą wzlotom i upadkom arcyksięcia Wilhelma von Habsburga-Lotaryńskiego (1895-1948). „Główną ramę książki – pisze – stanowi figura wyboru. Wilhelm von Habsburg tak jak nie potrafił zdecydować się na to, czy jest homoseksualistą czy heteroseksualistą, a gdy już się określił, nie potrafił dłużej wytrwać przy jednym obiekcie swoich awansów, tak też nie potrafił zdecydować się na to, czy jest Austriakiem, Polakiem, Francuzem czy Niemcem, a gdy wreszcie wybrał, że będzie Ukraińcem, Sowieci pojmali go i zabili. W ten sposób zmagania z własną seksualnością i narodowością stają się rodzajem tematycznego echa, które stanowi swoisty refren dzieła.”
Łuczewski uważa, że Snyder nie wyzyskał do końca okazji, aby połączyć teorię seksualności z teorią narodu; i podobnie jak w tradycyjnej historiografii odnosi erotykę do sfery prywatnej, a naród – do sfery publicznej. Tymczasem, jak życie Wilhelma ujawnia napięcie pomiędzy budowaniem narodu a homoseksualizmem. Za „Źródłami narodowości” Nikodema Bończy-Tomaszewskiego, można dowodzić, że „naród tworzony jest przez młodych mężczyzn, którzy na swą wybraną ojczyznę przenoszą wzór miłości romantycznej. Związek z Polską tworzy się przez analogię związku z ukochaną kobietą. Jego istotą jest Eros, łączący kochankę i kochanka w miłosnym zbliżeniu.”
07 lutego 2011 o 15:13
+Ciekawa teoria.. Jak bardzo czerpie ona z Freuda i Junga..?
Czy miłość do Ojczyzny nie jest lepiej ukazywać przez miłość syna do matki..?
Odpowiedz
07 lutego 2011 o 15:25
+Do Ciebie Matko idziemy w procesji
wrześniowej, listopadowej, styczniowej,
Niesiemy kwiaty haftowane czerwienią krwawych róż,
Choć nieraz z dala przyszło nam od Ciebie bawić,
Na wieki wierny Polsko tobie Lachów ród.
Ty co nas piersią obfitości karmisz,
włosami łanów złotych zbóż,
Ty, co okrywasz serca nasze
Kobiercem nieba, złotych zórz.
Idziemy w pochodzie z naręczami granatów,
Idziemy z piersią pełną kul,
Ach przytul że o matko, nas ludzi prostych,
zmęczonych już…
Odpowiedz
09 lutego 2011 o 13:51
No ciekawie
Odpowiedz