A może Rymkiewicz znów wyprowadza swoich czytelników i adwersarzy w pole? Cóż takiego ważnego powiedział w głośnym wywiadzie udzielonym dwa miesiące temu Cezaremu Michalskiemu? Że Powstanie Warszawskie było drugim, co do ważności wydarzeniem w historii Polski obok chrztu 966 roku. Dlaczego nikt nie dostrzegł, ze Rymkiewicz – przecież nie-katolik – za najważniejsze wydarzenie fundujące istotę polskości uznaje chrzest Polski, a więc bądź co bądź fakt mający związek z religią katolicką. Nie sądzę, by miał na myśli tylko geopolityczne i modernizacyjne jego aspekty.
Zaraz potem przeprowadza swoistą egzegezę Powstania ’44, fundując przerażonym czytelnikom własnego autorstwa pogańską metafizykę krwi. Oba wydarzenia – rok 966 i 1944 – mają związek jedynie w planie religijnym, na co zwrócił uwagę Rafał Tichy. Więc albo Rymkiewicz tego nie dostrzega, albo swoją analogię przeprowadzał w innym zgoła celu. Jakim? Przypomnijmy sobie słynny wywiad autora „Zachodu słońca w Milanówku” dla dwumiesięcznika „Arcana” oraz liczne wypowiedzi prasowe, które w sposób fundamentalny podważały jakość polskiej wolności po 1989 roku. Poczym wsłuchajmy się w to, co Michalski usłyszał od pisarza: „Powstanie Warszawskie funduje naszą dzisiejszą wolność”.
Wyraźnie widać, że Rymkiewicz dzieli się po prostu bolesną drwiną. A brzmi ona następująco: szaleńczy – w efekcie krwawy i pod każdym względem nie do przyjęcia – zryw warszawian ufundował nam nie wolność, lecz jej bardzo kulawą namiastkę. Jeśli w ogóle o wolności możemy mówić. Przyjmując tę logikę, musielibyśmy uznać, że Powstanie ’44 to po prostu brzemienna w skutki tragedia, dzięki której polskie elity nie mogły dojrzeć, a przede wszystkim nie stać ich było na przyjęcie prawdziwej wolności. Gorzej nawet, to przez Powstanie jesteśmy dzisiaj krajem cywilizacyjnie zacofanym i zakompleksionym. Potwierdzałoby to tylko tezę zawartą w innej książce poety, „Wieszaniu”.
Choć może to interpretacja jak wiele innych? W końcu Rymkiewicz drwił już nieraz.
Marek Horodniczy
07 listopada 2008 o 15:39
Powstanie to po prostu krew męczenników za prawdę, wolność, Polskę, co potwierdził świadek Trzebiński! Budujmy Imperium! Olejmy kłamstwo, tchórzostwo współczesnego świata!
Odpowiedz
07 listopada 2008 o 15:42
Ostatnie strony”Umschlagplatz”…..
Odpowiedz
12 listopada 2008 o 11:15
Chyba jak wiele innych. Czy jesteśmy pewni, że Wieszcz Jarosław Marek prezentuje w publicznych wypowiedziach jakąś całościową wizję naszej historii, czy może jedynie kolejnymi wystąpieniami chce nas, przysypiających jeszcze raz „ugryźć w d…” i skłonić do myślenia/działania?
Odpowiedz
13 listopada 2008 o 13:14
Twoje pytanie, Brzoście, wydaje mi się retoryczne, i to zwłaszcza wobec skrajnie pozerskiej, kabotyńskiej wręcz wypowiedzi JMR po wręczeniu mu Nagrody im. Mackiewicza:
„Teraz powiem jeszcze coś o sobie. Ja o tym, że w czerwcu 1989 roku trzeba było powiesić komunistów na Krakowskim Przedmieściu, bo to byłoby dobre dla Polski, czyli dla nas wszystkich, owszem, myślałem, ale dopiero wtedy, kiedy wstawałem od komputera i od mojego pisania. Kiedy siedziałem przy komputerze, było mi to kompletnie obojętne. Wieszanie do niczego nie namawia, do niczego nie wzywa, nie chce na nic mieć wpływu. Napisałem Wieszanie, ponieważ miałem do opowiedzenia moją opowieść. Opowieść chciała się opowiedzieć i żeby to osiągnąć, postąpiła w jedyny możliwy sposób ? opowieść się opowiedziała. Tylko to było jej i moim celem, to był mój i mojej opowieści cel jedyny.”
Dobry kawał, co? ;->
Całość tutaj –> http://www.tylkoprawda.akcja.pl/edyc2008.html
Odpowiedz
19 listopada 2008 o 14:39
? Wieszanie do niczego nie namawia, do niczego nie wzywa, nie chce na nic mieć wpływu. Napisałem Wieszanie, ponieważ miałem do opowiedzenia moją opowieść ?
I tak wlasnie nalezy czytac wszystkie teksty Rymkiewicza, bo wciskanie go w nasze piekne tezy prowadzi do groteskowych wnioskow (ze faszysta, barbarzynca, nekrofil…).
Rymkiewicz pisze, bo ? cos ? (zapytajmy po rymkiewiczowsku ? co? ?) w nim siedzi i ? kaze ? mu pisac. Wsjo.
Odpowiedz
19 listopada 2008 o 19:05
Można czytać tak, można też inaczej. Sam Rym siebie zresztą na obydwa sposoby czyta w autokomentarzach (wywiadach, nawiązaniach do swych dawniejszych książek w książkach kolejnych etc.). A te słowa z gali ja z kolei czytam po prostu jako wyraz wstydu za JarKacza, któremu robił w swoim czasie taką klakę, a który tak go (i nas wszystkich – dodam po rymowsku) zawiódł.
Odpowiedz
20 listopada 2008 o 12:17
Rymkiewicz z pewnoscia nie jest taki glupi, zeby komukolwiek robic klake, a potem swiecic oczami. Jego jarkaczyzm jest (byl ?) czescia zoologicznego antykomunizmu, a ten z kolei czescia wyboru opcji aksjologicznej zwanej Dobrem.
Rym wlasnie dlatego nas zachwyca, ze tak ostro rozroznia Dobro i Zlo i dlatego zbija z pantalyku, ze PERSONIFIKUJE te dwie kategorie : w sferze polityki – dobry Kaczor vs zli postkomunisci, w sferze historiozofii – dobrzy Polacy vs zli Niemcy, w sferze literatury – dobry polski chlopiec co nie dreczyl zolwi vs zly kolaborant-autor artykulu. Wszyscy oni (z autokomentujacym sie Rymkiewiczem wlacznie) sa na rowni bohaterami jednej Opowiesci.
Odpowiedz
20 listopada 2008 o 12:44
Jak widać, jeśli nas zachwyca, to z różnych powodów, bo mnie wymienione przez Ciebie akurat nudzą śmiertelnie, bo są tylko kolejną – literacko może i doskonałym (w tym cała ich wartość) – realizacją odwiecznego mitu polskiego anielstwa i nieskalania.
O wiele ciekawiej za to niż w słabiuteńkiej książce, jaką jets „Kinderszenen”, mówi Rym w wywiadzie dla „Europy”, którego najwyraźniej nie czytałaś, przeciwstawiając niemieckości – polskie dobro i zło.
Najwyraźniej też nie czytałaś wywiadów z kilku poprzednich lat (m.in. w „Arcanach” i „Rzepie”), w których Rym wielokrotnie i na różne sposoby żyrował swoim nazwiskiem projekt IV RP i jej ikonę polityczną. Zupełnie naturlane, że po samolikwidacji wodza także jego bard wycofuje się rakiem z dawnych sformułowań. Ale one zostają na papierze i zawsze można je sobie odświeżyć :-)
Odpowiedz
20 listopada 2008 o 15:21
Obserwatorze, Rymkiewicz jest poetą i wszystko co robi, łącznie z dawaniem wywiadów, jest literaturą. A Ty chcesz go zredukowac do apologety czy krytyka tego czy śmego. Bycie poetą w przypadku JMR znaczy ważyć wartości absolutne (!) i Kinderszenen jest ksiażką wybitną przez to, że je waży przez srodki nie polityczne, ale par excellence artystyczne, tj. język cudownej, jadowitej, mściwej i swobodnej niepolitpoprawności.
Odpowiedz
20 listopada 2008 o 15:52
Nie rób, droga Lelum, z poety aż takiego idioty. Zwłaszcza z poety, który jest również filozofem. „Kinderszenen” zaleca się walorami literackimi. Jego wartość stanowią – choć sam Rym usiłuje temu przeczyć – głónie osobiste memuary autora. Ale „Kinderszenen” ma też ambicje historiozoficzne, opowiada – tu już zgodnie z deklaracjami JMR – o polskim losie, któego metaforą ma być (pierwotnie tytułowa) masakra na Starym Mieście. Niestety ta przenośnia się wywraca o zwykłą ignorancję, której Rym daje w tej książce popis w wielu miejscach (co zabawniejsze jednoczesnie chwaląć się własną rzekomą erudycją w temacie powstania). Wraz z tym wywraca się też historiozofia JMR. Zostaje język i wspomnienia, wiele mówiące o genezie Rymowskiej wyobraźni i jego Królewskiego Tematu. I tyle. (Piszę to z przykrością, bo lektura był dla mnie dużym zawodem. Szerzej o tym wkrótce i na odpowiedniejszym miejcu.)
Odpowiedz
20 listopada 2008 o 17:06
Może dlatego się zawiodłeś, ze szukałeś w niej faktografii, historiozofii i podobnego nudziarstwa. Dla mnie ta książka była objawieniem Rymkiewicza, Rymkiewiczem w pigułce. ? Nie mogę powiedzieć, że mam jakieś wielkie pretensje do Niemcow, że czegoś od nich oczekuję czy czegoś żądam. Chciałbym tylko, żeby wiedzieli co mi zrobili ? zniszczyli moje dziecinstwo i zrujnowali moją ośmioletnią wyobraźnię. Została kupa gruzów, kupa trupów, wielkie szambo, wielka dziura wypełniona czarną krwią. ? Toż to cały Rymkiewicz. Krzyczy i trzyma nerwy na wodzy, deklaruje nienawiść i jej zaprzecza, pragnie oczyścić wyobraźnie, ale sie w niej nurza… Tej książki nie można czytać inaczej jak ? rymkiewicziana ? – acz z doczepionymi, peryferyjnymi refleksjami innego sortu.
Odpowiedz
20 listopada 2008 o 17:23
Pardą, ale objawieniem Rymkiewicza to mógł być „Juliusz Słowacki pyta o godzinę”, „Aleksander Fredro jest w złym humorze”, w ostateczności „Leśmian. Encyklopedia”. „Wieszanie” było piosenką, którą lubimy, bo ją wcześniej słyszeliśmy. A „Kinderszenen” to już są tylko przypisy do życia i twórczości.
Odpowiedz
20 listopada 2008 o 17:43
Może, ale ja wciąż nie mogę się nadziwic, ze wiersz 70-letniego Ryma jest o tym samym co 35-letniego i że mam taką samą frajdę jak go czytam.
Odpowiedz
20 listopada 2008 o 17:48
Jasne, e smaczków jest zawsze co niemiara i sam styl opowiadania też niezawodny od kilku dziesiątków lat. Jednak od najważniejszego żyjącego polskiego pisarza mamy prawo oczekiwać jeszcze trochę więcej. Tak uważam.
Odpowiedz
20 listopada 2008 o 20:38
„najważniejszego żyjącego polskiego pisarza”
I amen. Cieszę się (i jestem mile zaskoczona), że chociaz w tym punkcie się zgadzamy.
Odpowiedz
23 listopada 2008 o 21:19
Zaskakuje mnie Twoje zaskoczenie :-)
Odpowiedz