BENEDYKT XVI – TO BYŁA TEOLOGIA, KTÓREJ POSZUKIWAŁEM
[…] był to zaiste krok na miarę Abrahama, tak jak czytamy na początku Listu do Hebrajczyków: „Albowiem nie mamy tu miasta trwałego”. Z bezpieczniej katedry uniwersyteckiej przeniósł się w niepewność bezdomności i przez resztę życia miał być pozbawiony solidnego oparcia i niezawodnej ojczyzny, wędrując stale w wierze i dla wiary, w przekonaniu, że w tej bezdomnej wędrówce jest, na inny sposób, w domu i zbliża się do tej niebiańskiej liturgii, która go musnęła.
ERIK PETERSON
CHRYSTUS JAKO IMPERATOR
Nie można zrozumieć wczesnochrześcijańskiej koncepcji męczeństwa, jeśli się nie dostrzeże jego związku z eschatologią wczesnochrześcijańską. Związki te pokazuje już lektura Księgi Apokalipsy. Chrystus, który jest cesarzem, i chrześcijanie należący do militia Christi to symbole walki o eschatologiczne imperium, które przeciwstawia się wszystkim imperiom tego świata. Tu nie chodzi po prostu o spór między państwem a Kościołem, dwiema przeciwstawnymi instytucjami, które, jako instytucje, powinny znaleźć jakiś modus vivendi, ale raczej o walkę, która stała się konieczna, ponieważ to, co stanowiło instytucjonalną podstawę cesarstwa, przepadło.
MĘCZENNICY A KAPŁAŃSKIE KRÓLESTWO CHRYSTUSA
To, że stale powracały próby połączenia królestwa i kapłaństwa, najwyższej władzy politycznej i religijnej pokazuje, że transcendowanie królestwa ziemskiego przez kapłańskie królestwo Chrystusa wymaga, żeby władza polityczna nie tylko wyrzekła się sprawowania władzy kapłańskiej, lecz nawet, by władzę polityczną sprawowała w taki sposób, by nie czynić jej niezależną od władzy, którą Ojciec dał Synowi. Wygląda to na metafizyczne odebranie prawomocności władzy ludzkiej i w pewnym sensie właśnie tym jest. Św. Paweł powiada, że Chrystus, „obłupiwszy Zwierzchności i Władze, wystawił je na widok publiczny i poprowadził za Jego [Jezusa] sprawą w tryumfalnym pochodzie” (Kol 2,15) – widać tu od razu, bez względu na kontekst, w jakim to zdanie pojawia się w Liście do Kolosan, że królestwo Chrystusa odziera wszystkie doczesne „zwierzchności i władze” z ich demoniczności.
POLITYKA I TEOLOGIA
Człowiek, który pojawił się we Francji pod koniec XVIII wieku, by domagać się praw człowieka, jest tylko demonicznym małpowaniem Syna Człowieczego, który pojawiwszy się w Judei, ogłosił panowanie Boga. Człowiek, który wysyła swe armie do wszystkich krajów Europy, jest tylko diabelskim naśladowcą tego, który wysłał swoich apostołów do wszystkich krajów zamieszkałego świata. Odrzucenie idei imperium w dziewiętnastowiecznych państwach narodowych oraz absolutyzacja języka narodowego otrzymały swój ostateczny sens i demoniczną głębię przez połączenie z ideami rewolucji francuskiej. Ulepiony z gliny człowiek odważył się przyjąć „człowieczeństwo”.
MICHELE NICOLETTI – NOWE SPOJRZENIE NA POLEMIKĘ ERIK PETERSON – CARL SCHMITT
Bogaty zbiór badań nad Schmittem i publikacja jego dzienników oraz korespondencji pozwalają dziś jeszcze głębiej zrozumieć całą tematykę oraz relacje między obu myślicielami. O ile początkowo stosunek ten można było określić mianem antagonizmu, którego ośrodek stanowiła kwestia monoteizmu politycznego, o tyle dziś jest oczywiste, że relacja Peterson – Schmitt, obok różnic na tematy teologiczne i polityczne, opierała się na głębokiej zgodności intelektualnej w wielu kwestiach i na wielkiej przyjaźni – które trwały co najmniej do wolty, jakiej dokonał ten drugi decyzją o poparciu reżimu nazistowskiego. Lata w Bonn, gdy obaj byli profesorami i spotykali się niemal codziennie, gęsta wymiana myśli między nimi – „teologiem jurysprudencji” i „jurystą teologii” – miały znaczący wpływ na twórczość obydwu. Utrzymywali kontakty nawet po zerwaniu przyjaźni, o czym świadczą korespondencja, spotkania, wymiana publikacji, a także pomoc materialna, której Peterson udzielił Schmittowi. Był to więc nie tylko stosunek osobisty, lecz także dialog intelektualny, sięgający najgłębszych korzeni własnego jestestwa, dlatego też nie urwał się nawet wraz ze śmiercią Petersona w 1960 roku, jak dowodzi odpowiedź opublikowana przez Schmitta dziesięć lat później.
ROBERT PAWLIK – O DETRONIZACJI WŁADZ I ZWIERZCHNOŚCI. MYŚL TEOLOGICZNA ERIKA PETERSONA
W przekonaniu Petersona Kościół od zarania pojmował siebie nie tyle jako rzeczywistość etyczno-prywatną czy mistyczną, ile raczej jako realność „widzialną” i eschatologiczną. Traktował siebie jako wspólnotę o charakterze polityczno-prawnym znajdującą się na równej stopie nie ze stowarzyszeniami czy klubami, lecz z królestwami i państwami. […] Peterson podkreśla, że nie inaczej jest w przypadku Kościoła, który także nie jest samodzielnym bytem, lecz „instytucją” konkretnej polis, a mianowicie państwa, które pisma nowotestamentowe nazywają Niebiańską Jeruzalem czy Państwem Bożym. Innymi słowy, Kościół stanowi oficjalną i publiczną reprezentację państwa transcendentnego, które znajduje się w niebie.
FILIP MEMCHES – CARL SCHMITT BYŁ POLAKIEM
Tak rodzą się rozmaite nieporozumienia. Owszem, autor Teologii politycznej był człowiekiem pełnym pasji ideowych, osobą zaangażowaną w ideowe spory epoki. Ale traktowanie go jako ideologa przemocy politycznej – dodajmy, że wątpliwej w przypadku rządów PiS, bo jeśli już Polacy są do jakiejś przemocy zdolni, to nie do politycznej, lecz kryminalnej – jest poważnym nadużyciem. Schmitt nie tyle zgłaszał postulaty, ile opisywał świat, w którym przyszło mu żyć. A przyszło mu żyć w ciekawych czasach.
MAREK HORODNICZY – PAPIEŻ APOKALIPSY
Dlaczego Papież, spisując swój testament u progu pontyfikatu, ucieka się do słów Jezusa zapowiadających nadchodzący koniec czasów? Przecież mógłby znaleźć w Ewangeliach fragmenty bardziej odpowiadające indywidualnemu wymiarowi śmierci. Co ciekawe, kiedy testament został podany do publicznej wiadomości, komentatorzy na ogół odczytywali go właśnie w perspektywie indywidualnej, skupiali się bardziej na formalnościach pochówku albo na zawartych w nim ewentualnych „sensacjach”. Nikt nie zająknął się na temat czasów ostatecznych, do których Wojtyła wyraźnie i celowo nawiązuje. Nawiasem mówiąc, taki rodzaj medialnego „przekłamania” miał miejsce w tym pontyfikacie wielokrotnie: a to czyniono papieża hurraekumenistą, a to wyznawcą liberalizmu, w końcu zaś apologetą praw człowieka. Bezustannie odzierano też z tajemnicy jego przesłanie, sprowadzając je z prorockich wyżyn do polityczno-społecznego „tu i teraz”.
MICHAŁ ŁUCZEWSKI – NOWA NAUKA MESJANIZMU
Niezależnie jednak od tego, jak potoczą się losy polskiego i żydowskiego mesjanizmu, musimy radykalnie rozszerzyć twierdzenie Andrzeja Walickiego, który uważał, że Polska jest „klasycznym krajem XIX-wiecznego mesjanizmu w tym samym sensie, w jakim Francja uważana jest za klasyczny kraj oświecenia, a Niemcy za klasyczny kraj romantycznego konserwatyzmu”. Polska jest klasycznym krajem mesjanizmu przeszłości – i mesjanizmu przyszłości. Polska jest klasycznym krajem mesjanizmu po prostu.
KRZYSZTOF NIEWIADOMSKI – MŁYNY WŁADYSŁAWA SEBYŁY. POEMAT APOKALIPTYCZNY
W Młynach rozgrywa się dramat dziejów bez Boga. Drugie, nierozerwalnie splecione z pierwszym źródło katastroficznego wymiaru poematu to pesymistyczna diagnoza nowoczesności. Rozgrywa się przecież także tragedia ludzkiego rozumu, który zabił Boga i ogłosił się mesjaszem. […] Odkrycie pustego nieba uniemożliwia soteriologiczną teleologię dziejów – czasy ostateczne zamiast zbawienia przyniosą tylko metafizyczną katastrofę. Tytułowe młyny to symbol demonicznego wymiaru modernizacji.
KRASIŃSKI – WIESZCZ NIEDOCZYTANY
Z PROF. ANDRZEJEM WAŚKĄ ROZMAWIA MARTA KWAŚNICKA
Wizja Europy jako wspólnoty wolnych narodów jest aktualna i dziś, w dobie sporu o kształt integracji europejskiej, jako zadanie czy misja do zrealizowania. To, że w ogóle spieramy się o mesjanizm i o podmiotowość Polski, wynika ze stanu współczesnej kultury i świadomości społecznej. Mamy bowiem deficyt więzi wspólnotowych i więzi narodowych. Mesjanizm dawał poczucie wartości tym, którzy w normalnym porządku rzeczy byli na marginesie.
ZABIJANIE SIENKIEWICZA
Z PROF. MACIEJEM URBANOWSKIM ROZMAWIA MARTA KWAŚNICKA
Sienkiewicz wciąż jest jakąś zadrą dla tych, którzy od pokazywanej przez niego tradycji się odżegnują. To niezwykła siła tego pisarstwa. Z drugiej strony, przyglądając się dzisiaj Sienkiewiczowi i jego dawnym przeciwnikom, widzimy, jak wiele ich czasem łączyło. Na przykład Sienkiewicza i Brzozowskiego z jego ostatnich pism kult Anglii i brytyjskiego imperializmu. Brzozowski to pod koniec życia też krytyk socjalizmu. Łączyła go z Sienkiewiczem wizja Polaków jako nacji „twardej”. Autor Trylogii nie uważał, żeby szczęście było celem życia człowieka. Tu znowu spotykał się z Brzozowskim, który także krytykował nowoczesny eudajmonizm. Co jednak ważne: Sienkiewicz nie był apologetą cierpiętnictwa, to znaczy cierpienia dla cierpienia. Wiedział po prostu, że cierpienie to element ludzkiej kondycji, był konserwatywnym pesymistą.
WOJCIECH CHMIELEWSKI – NA CHOLERYCZNIAKU [OPOWIADANIE]
Jednak nie ruszyła się z miejsca, zsunęła lekko pantofel i zaczęła nim huśtać. Robert wpatrzył się w ten ruch, dostrzegł miarowo poruszający się mięsień kobiecej łydki, skurcz, rozluźnienie, nowy skurcz.
– I co? – Robert ponownie usłyszał swój zachrypnięty głos.
WOJCIECH KUDYBA – PLAC ZABAW BOGA [RECENZJA TOMIKU POETYCKIEGO PRZEMYSŁAWA DAKOWICZA]
Ten rodzaj wyobraźni, ten rodzaj świadomości – że to, co jest dane, jest dane w sposób ostateczny. Wśród dawnych chrześcijan był chyba czymś naturalnym. Jak oddech. Wdech – ten pierwszy, gdy się rodzimy. Wydech, gdy umieramy. Pomiędzy nimi – życie. W czasie. W krótkiej chwili, w której dokonują się wolność, wybór i sąd. Czy da się dziś w kulturze Zachodu ten rodzaj wyobraźni ocalić? Czy potrafimy go utrzymać, przenieść przez chaos i zgiełk cywilizacji targowiska?
WOJCIECH KUBYDA – WIERSZE JAK DRZEWA [RECENZJA TOMIKU POETYCKIEGO SZYMONA BABUCHOWSKIEGO]
Odpowiedź brzmi – z wiary. Poezja Babuchowskiego jest poezją wiary. Świat, który zbudował autor w swoich wierszach, jest światem człowieka głęboko religijnego. Takim, w którym czas świecki i święty nieustannie się ze sobą przeplatają. Tylko na pozór ludzkie losy wypełnia tu codzienna krzątanina, podróże rodzinne i służbowe, odwiedziny krewnych i przyjaciół. W istocie szara i szorstka tkanina codzienności przepuszcza blask, staje się czasem otwartym ku innym wymiarom istnienia.
PRZEMYSŁAW DAKOWICZ – RÓŻEWICZ: MOŻLIWOŚĆ MILCZENIA [OMÓWIENIE ZBIORU WYWIADÓW Z TADEUSZEM RÓŻEWICZEM]
Czy z kontaktu z tak opornym rozmówcą wyniknąć może jakakolwiek istotna wymiana myśli? Czy Różewicza stać na przekroczenie własnych ograniczeń, na otwarcie się i wejście w taką relację z pytającym, by rozmowa stała się czymś więcej, niżeli tylko chaotycznym zbiorem cedzonych z wysiłkiem ćwierć i pół zdań? Okazuje się, że tak. Sam poeta podaje zresztą żartobliwą receptę na udany wywiad: ?”Autora nie trzeba męczyć, trzeba mu stworzyć aurę – zadawać dobre pytania”.
PIOTR KAZNOWSKI – RAFAŁA TICHEGO „APOKALIPSA” APOKALIPSY
Gdy potraktuje się konstrukcję autora strukturalistycznie, okaże się ponadto, że mythos-narracja, którą snuje Tichy, nosi znamiona zdecydowanie bardziej greckie niż biblijne: oto historia apokaliptyki wpisuje się tu w schemat Hezjodowego mitu o Złotym Wieku i jego stopniowej degeneracji (pierwotni chrześcijanie jako z konieczności lepsi od chrześcijan późniejszych), a Kościół, z powodu proroctwa Apokalipsy, odgrywa ponownie tragiczny los Edypa, który im bardziej ucieka od przepowiedni, tym bardziej ją spełnia. Czy to z kolei nie staje się implicite dowodem na prawdziwość idei wiecznego powrotu? W ten sposób świadomość apokaliptyczna „przegrywałaby” strukturalnie ze świadomością mitologiczną, co nie tylko niweczyłoby cały zamysł autora, lecz także niszczyłoby możliwość apokaliptyki jako takiej.
RAFAŁ TICHY – GLOSSA DO APOKALIPSY HISTORII. W ODPOWIEDZI PIOTROWI KAZNOWSKIEMU I NIE TYLKO JEMU
Na tyle więc, na ile kontemplacja Krzyża pozwala nam zrozumieć zbawczą odpowiedź Boga na zło, które dotknęło człowieka wraz z grzechem pierworodnym, na tyle możemy starać się prześwietlić mroki zła spowijające historię naszego życia. I podobnie, na tyle, na ile Objawienie pozwala nam wniknąć w ostateczny cel świata, w jego eschaton, na tyle możemy i powinniśmy starać się z tej perspektywy – tak jak to w swoim zakresie czynili Prorocy – prześwietlić dzieje świata, w których uczestniczymy. Chrześcijaństwo daje mi klucz do rozświetlania mroków jednej i drugiej historii. […] Biada jednak temu, kto próbowałby wniknąć w tę ukrytą głębię dziejów jedynie w imię próżnej ciekawości intelektualnej, uciekając od świadomości własnego grzechu i potrzeby własnego zbawienia. Gdyby miało mi to kiedykolwiek grozić, mam nadzieję, że wcześniej Bóg odbierze mi zdolność pisania.